czwartek, 28 sierpnia 2008

Pucharek pocieszenia


Coś ważnego dzisiaj mi się nie powiodło...więc co? Zamiast płakać trzeba się było jakoś pozbierać, pocieszyć.
Nie to żebym samym tylko konsumowaniem zbierała się do pionu, to byłby niewątpliwy błąd i początek zgubnego nałogu, no ale takie małe co nie co wspomożeniowo? Czemu by nie?

Dokonując innej egzystencjalnej obserwacji, w jak ekspresowym tempie trzeba cykać zdjęcia i to jeszcze udane takim lodowo-deserowym pucharkom - zawartość rozpuszcza się w trymiga i cała misterna konstrukcja architektoniczna sporządzona z lodów, bitej śmietany, malin, poziomek i cząstek brzoskwiń obsuwa się wprost lawinowo. Stąd nie pochwalę się tu w zaprezentowanych fotografiach jakimś wybitnie apetycznym kunsztem gastronomii budowlanej.



14 komentarzy:

  1. Jak dla mnie wygląda super!
    Uwielbiam wszelakie deserki, a zwłaszcza bitą śmietanę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszedł na fotkach tak, że ślinka leci...
    Ale ja jeszcze zobaczyłam śliczną koronkę na słoiczku...

    Jutro będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Modliłam się całe rano, przykro mi... ale może tak miało właśnie być... nosek do góry... :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kamo, jest takie powiedzenie "co nas nie zabije to nas wzmocni" , widocznie tak miało być... chociaż nie wiem czego sprawa dotyczy(ła) to i tak jest mi bardzo przykro, ale głowa do góry - jutro też jest dzień (jak mówi mój tata)i z pewnością będzie lepszy :))
    a takie lody to chociaż troszkę poprawia humor....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Kochane, jakoś godziny mijają i irytacja na siebie też mi powoli topnieje bo niepowodzenie to z mojej było winy. Dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. nic nie dzieje się bez powodu.
    to moje motto życiowe.
    a więc głowa do góry a ... zdjęcia są tak realne że aż zaraz śmigam do sklepu po lody owoce i bitą śmietanę!

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahha widzę, że my się wszystkie wzajemnie kusimy do popuszczania sobie pasa i folgowania swoim ulotnym apetytom.

    OdpowiedzUsuń
  8. taak i z tego folgowania sobie ja mam właśnie 10 kg nadwagi.

    OdpowiedzUsuń
  9. mam nadzieję, że owe niepowodzenie z czasem stanie sie załatwiona sprawą. Tego Ci życzę. I jedynie radosnych powodów do spotkań z tak apetycznym pucharkiem . Pozdr. cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  10. nie pytam o powód irytacji; mam tylko nadzieje, ze to nie negatywnie zakończony egzamin z prawa jazdy- ja się pocieszałam po nieudanych - w taki właśnie sposób....

    OdpowiedzUsuń
  11. Ivon777 wróżką jakąś jesteś czy co? Dokładnie to:)Już w końcu chcę mieć tę kwestię z głowy a tu ciągle nic. Głupawy błąd, którego w życiu nie robię przy jeździe z instruktorem.

    OdpowiedzUsuń
  12. och kama (-: nie jestem wróżką, ale znam ten problem i tak jakoś skojarzyłam... zwłaszcza gdy napisałaś, że jestes na siebie zła . Wiele razy czyniłam sobie wyrzuty. Ja polegałam na placu manewrowym, podczas gdy normalnie robiłam go jedną ręką i z przyjemnością - i ponoć z zawrotną prędkością. A tu - cóż na egzaminie w stresie - bez żadnej próby wymaga sie obecnie- natychmiastowej koncentracji i precyzji. Przepada wiele osób. Na miescie też potrafi sie różnie ułożyć. Jakby zapisane w gwiazdach. Ale rozumiem Cię doskonale w kwestii nieokreślonego żalu do samej siebie . Będzie dobrze. Trzymam kciuki i życzę dobrej spokojnej trasy i ludzkiego egzaminatora. Cieplutko pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. no właśnie Kochana umie się to świetnie a polega się z powodu stresu na banalnym placu. Szlag trafia. Dzięki za dobre słowa, widzę że to doskonale czujesz.

    OdpowiedzUsuń