W okresie dorastania tak mniej więcej pomiędzy 15 a 19 rokiem życia Michael Jackson był moim ze wszech miar ulubionym piosenkarzem.... Powiem więcej to była wielka fascynacja, kochałam się w nim nawet...do czerwoności, wiem zabawne ale wtedy to było takie realne.
Był sporym kawałkiem historii mojego życia i towarzyszył tak pogodnie mojemu burzliwemu dorastaniu. Do dziś chyba przez niego pozostał mi odruch wyciągania pasemek włosów z końskiego ogona wokół czoła i okalania nimi twarzy. Dopiero dziś zdałam sobie zresztą z tego sprawę.
Jego muzyka dźwięczała mi w uszach i w sercu od rana do nocy. Miałam wszystkie jego kasety. Znałam każdy tekst jego piosenki na pamięć, umiałam zaśpiewać i przetłumaczyć, uczyłam się na nim angielskiego. Do dziś też trzymam na półce film z jego udziałem pt Moonwalk. Ten film oglądałam z setki razy... Kupowałam wszystkie młodzieżowe czasopisma ,w których była choćby mała wzmianka o nim, choćby malutkie zdjęcie. Pisałam listy do Neverlandu.
Po wielu godzinach przypatrywania się jakże on to robi rozgryzłam jego widowiskowy chód księżycowy i od tamtej pory do dziś zdarza mi się dla rozluźnienia tak zatańczyć, nie każdy umie przemieszczać się moonwalkiem a ja i owszem nawet w trakcie gotowania obiadu.
Na jego cześć prowadziłam pamiętnik, jedyny w historii mojego życia pamiętnik zaczęty i nieprzerwany po kilku stronach- zapisany gruby brulion- wszystko w nim o nim i o tym, że na pewno kiedyś zostanę jego żoną:))))))
Z dzikiej fascynacji wyrosłam rozsądnie ale dopiero koło 20tki, jednak wrażliwość na najdrobniejsze dźwięki jego piosenek ( tyle miałam ulubionych, że nie sposób wymieniać) pozostała do dziś mimo iż potem zarzuciłam słuchanie. Wyłapywałam je jednak bezbłędnie od pierwszego taktu z każdego miejsca, w którym zabrzmiała jego muzyka. Mogę powiedzieć, że mam równie wyczulone na nie ucho jak na głos swojej duszy.
Mimo, że uczucie i fascynacja wygasły i stał się znów po prostu znaną bliską mi kiedyś gwiazdą ze szklanego ekranu, to gdzieś kątem oka zaledwie ale śledziłam jego dalsza historię, jego trudne, poplątane życie. Nie było mi to jakoś obojętne.
Realnie przeżywałam w sercu to co się z nim dzieje, życzyłam mu dobrze, pragnęłam by tak jak o tym marzył całymi latami, spotkał swoją wielką miłość i miał szczęśliwą, liczną rodzinę.
Była we mnie stale obecna siostrzana troska jak o znanego mi kiedyś, bliskiego człowieka. To piękne uczucie nie zobojętnieć do reszty na kogoś kto kiedyś był ważny. Pozostać w sercu niepodsycanym już przecież niczym, żadnym tam miłosnym uczuciem do idola, z tym co w sumie najważniejsze z dobrą myślą , ze wsparciem duchowym (oj nie raz się za niego modliłam) z obroną i usprawiedliwieniem pomimo zszarganej przez ludzi opinii.
Ludzie, dla których tworzył tak bardzo go skrzywdzili... Szkoda słów.
Kto raz przeczytał jego osobisty pamiętnik oraz poznał jego historię, zwierzenia, koszmarne dzieciństwo, kompleksy do jakich doprowadził go ojciec i przemoc psychiczno -fizyczną jakiej doświadczył jako chłopiec..., ta jego tęsknota za niespełnionym dzieciństwem i kontaktem z dziećmi, które są takie szczere i niewinne, w przeciwieństwie do dorosłych, kto to zna wie dlaczego mógł takim się stać i późniejsze złe słowa na jego temat, szkalowanie go o pedofilie mogły niepokoić ale nie mogły niczego wypaczyć w tym obrazie jego osoby do jakiego miało się pełne przekonanie.
Owszem przez lata trudnych doświadczeń jego psychika ucierpiała znacznie, z tym się zgodzę. ale, która psychika wytrzymałaby taki ciężar...Dodatkowo liczne nierozsądne operacje nie uzdrowiły jego kompleksów ani zranionej duszy.
Nie nazwałabym go jednak nigdy dziwakiem. Nie ośmieliłabym się oceniać tak człowieka nie chodząc ni pół godziny w jego butach. Ja go rozumiałam i rozumiem ot po prostu.
To był dobry, niezwykle wrażliwy, genialnie utalentowany a przy tym nieśmiały chłopiec, zakompleksiony i pogubiony w tym życiu z wielkim niespełnieniem w sercu, z wielkimi marzeniami o innym życiu niż te, które go spotkało. Niekochany niestety tak jak tego potrzebował.
Myślę o nim na zawsze ciepło i pozostanie drogi w moim sercu.
Odpoczywaj w pokoju wiecznym Michael - nie zapomnę...dziękuję za wszystko...
tekst piosenki napisany przez Michaela
Czy widzieliście moje dzieciństwo?
Szukam świata, z którego przybywam
bo rozejrzałem się
w biurze rzeczy znalezionych mojego serca...
Nikt mnie nie rozumie
uważa się, że to w wyniku jakichś dziwnych napięć...
tak się głupio zachowuję
zupełnie jak dziecko, ale wybaczcie mi...
ludzie mówią, że ze mną jest coś nie tak
bo kocham tak elementarne sprawy...
To moje przeznaczenie szukać czegoś, co wyrówna
dzieciństwo, którego nigdy nie miałem...
Czy widzieliście moje dzieciństwo?
Szukam tych cudów w mej młodości
takich jak piraci i sny o przygodach
o podbojach i królach na tronach...
Zanim mnie osądzicie
spróbujcie naprawdę mnie pokochać
Spójrzcie w wasze serca, a potem spytajcie
czy widzieliście moje dzieciństwo?
Ludzie mówią, że jestem taki dziwny
bo kocham sprawy tak elementarne
To moje przeznaczenie, szukać czegoś, co wyrównałoby
dzieciństwo, którego nigdy nie miałem
Czy widzieliście moje dzieciństwo?
Szukam tych cudów w mej młodości
takich jak opowiadanie fantastycznych historii
Sny... odważyłem się śnić, patrzcie jak latam...
Zanim mnie osądzicie
spróbujcie mnie naprawdę pokochać...
Bolesną młodość, którą miałem
Czy widzieliście moje dzieciństwo...