13 i 14 sierpnia spędziliśmy nieco wyjazdowo i świątecznie. Nieco wyjazdowo ponieważ nadmorski kurort Jantar, który nam użyczył swojej aury urlopowej jest zaledwie 39 kilometrów od naszego domu, z 35 minut jazdy samochodem. Nieco świątecznie gdyż w ten sposób obchodziliśmy naszą piątą rocznicę ślubu.
W tym roku mój własny urlop nauczycielski i wakacyjny zarazem minął w większości w domu, do tego bardzo stacjonarnie i w dużej mierze na leżąco jak pisałam już wcześniej bo jednak współpracowałam jak mogłam dla dobra początków ciąży i wychodziłam z mieszkania naprawdę sporadycznie tylko w okolicach osiedla bo dalej po prostu nie doszłabym.Tak minęły mi 2,5 miesiąca od końca maja. Lato więc prawie zleciało, mąż nie miał w tym roku urlopu ani motywacji do brania go skoro i tak nie mieliśmy w praktyce wyjechać mimo, że planowaliśmy wcześniej Wilno i Bieszczady ani ja go nie odczułam zbytnio a jednak trzeba to przyznać można siedzieć w domku a odpoczywa się psychicznie dopiero z dala od niego choćby o rzut kamieniem ale w oderwaniu od miejsca, które zna się tak bardzo przez stałe zasiedzenie.
Propozycja małżeństwa naszych przyjaciół, którzy zaprosili nas z okazji naszej a przy okazji i ich rocznicy ślubu do miejsca, w którym co roku spędzają kilka dni urlopu- mianowicie do Jantaru do parafii swojego wuja proboszcza tej miejscowosci, który im udziela wygodnego, niezależnego schronienia okazała się ciekawym, atrakcyjnym przeżyciem.
Na dwa dni zamieszkaliśmy najdosłowniej w kościele i przylegającym do niego oddzielonym jedynie wewnętrznymi drzwiami mieszkanku- o pięknej nazwie: pod wezwaniem Aniołów Stróżów. Ciekawie było słyszeć za ścianą organy kościelne... Ciekawie było z bliska obserwować małżeństwo, które dzieli swoje miałam wrażenie wzorcowe umiejętności rodzicielskie i wychowawcze pomiędzy półrocznego szkraba a ruchliwego eksplorującego wszystko i eksperymentującego na wszystkim dwulatka. Do kompletu nasze dwa pudle i nic więcej nie trzeba było, żeby było moc atrakcji. Licząc zawartość mojego brzucha biorąc pod uwagę nazwę mieszkania- aż 10 aniołów stróżów miało co robić na tym terytorium. W dzień i w nocy przy nocnych pobudkach maluszka i nowych niestworzonych pomysłach dwulatka wyciągaliśmy nauki na przyszłość nieco strwożeni jak to będzie za rok o tej porze przy dwóch psach, które nauczyły się, że są moimi jedynymi dziećmi.
Wspaniałe okazało się wspólne ognisko-w zacisznym ogródku kościelnym, przy pieczonych kiełbaskach z musztardą zakończone głęboką nocą przy pogaduchach i przygrywkach gitarowych i śpiewach mojego wyzwolonego ostatnio muzycznie małża.
Dzieciaki ostatecznie uśpione więc można było podokazywać dłużej.
Kolejnego dnia przejechaliśmy się wszyscy my, psy dzieci atrakcją tego miejsca - zabytkową kolejką wąskotorową
i wyznaczyliśmy ambitną dla mnie w obecnym czasie trasę 7 km lasami w kierunku powrotnym do plaży Jantaru. Mały Antoś w wózeczku lub w chuście, karmiony w przerwach na posiedzeniach wśród leśnych traw i mchów, Filip z nadmiarem energii dokazujący z psami do czasu... niesiony na koniec barana, ja tocząca się pod koniec leniwie na swych ociężałych nóżkach. Mąż nie zaproponował barana... cóż:).
Był to naprawdę wspaniały wspólny spacer, wiódł od miejscowości Mikoszewo gdzie wysiedliśmy z kolejki wąskotorowej, pośród ośrodków wypoczynkowych w stylu pereelowskim lub nowoczesnym skandynawskim
a potem już stale bajecznymi lasami sosnowymi z niesamowitą poduszeczką seledynowego mchu gdzie okiem sięgnąć i kobiercami świeżego wrzosu. oraz wyjedzonymi krzaczkami jagód i czerwoną borówką Robiliśmy sobie co jakiś czas pikniki wśród drzew, sielankowe przyjacielsko małżeńskie sesje zdjęciowe i było cudnie.
Na koniec pieczona rybka wprost z morza. Po wielu latach znów miałam okazję zjeść świeżą pieczoną flądre, którą bardzo lubię.
Taka nieodmrażana a świeża ryba morska z baru z fryteczkami i surówkami po większości dnia marszu i dotleniania się zważywszy na wolniej idącą ekipę dziecięco -ciężarówkową -pycha po prostu. Fajnie pobyć w miasteczku gdzie życie toczy się tak wakacyjnie, leniwie a szumnie i tłumnie wokół plaży, jej rozrywek, polegiwań i barów z zapachami morskich kulinariów, ludzie szczęśliwsi jakby bo w trybie odpoczynku.
Na miejscu na księżowskiej placówce dojedliśmy jeszcze uroczystym ciastem, wspólnymi życzeniami i potem już pośpieszne pakowanko i do domu- w krótkim czasie byliśmy na miejscu. I takie nasze zaskoczenie "zurlopowanych" w przeciągu kilkudziesięciu godzin zaledwie na widok innej smutnej i deszczowej atmosfery z opustoszałymi ulicami naszego codziennego otoczenia, że tak niewiele potrzeba by poczuć się na urlopie i wyjątkowo.
W tym roku mój własny urlop nauczycielski i wakacyjny zarazem minął w większości w domu, do tego bardzo stacjonarnie i w dużej mierze na leżąco jak pisałam już wcześniej bo jednak współpracowałam jak mogłam dla dobra początków ciąży i wychodziłam z mieszkania naprawdę sporadycznie tylko w okolicach osiedla bo dalej po prostu nie doszłabym.Tak minęły mi 2,5 miesiąca od końca maja. Lato więc prawie zleciało, mąż nie miał w tym roku urlopu ani motywacji do brania go skoro i tak nie mieliśmy w praktyce wyjechać mimo, że planowaliśmy wcześniej Wilno i Bieszczady ani ja go nie odczułam zbytnio a jednak trzeba to przyznać można siedzieć w domku a odpoczywa się psychicznie dopiero z dala od niego choćby o rzut kamieniem ale w oderwaniu od miejsca, które zna się tak bardzo przez stałe zasiedzenie.
Propozycja małżeństwa naszych przyjaciół, którzy zaprosili nas z okazji naszej a przy okazji i ich rocznicy ślubu do miejsca, w którym co roku spędzają kilka dni urlopu- mianowicie do Jantaru do parafii swojego wuja proboszcza tej miejscowosci, który im udziela wygodnego, niezależnego schronienia okazała się ciekawym, atrakcyjnym przeżyciem.
Na dwa dni zamieszkaliśmy najdosłowniej w kościele i przylegającym do niego oddzielonym jedynie wewnętrznymi drzwiami mieszkanku- o pięknej nazwie: pod wezwaniem Aniołów Stróżów. Ciekawie było słyszeć za ścianą organy kościelne... Ciekawie było z bliska obserwować małżeństwo, które dzieli swoje miałam wrażenie wzorcowe umiejętności rodzicielskie i wychowawcze pomiędzy półrocznego szkraba a ruchliwego eksplorującego wszystko i eksperymentującego na wszystkim dwulatka. Do kompletu nasze dwa pudle i nic więcej nie trzeba było, żeby było moc atrakcji. Licząc zawartość mojego brzucha biorąc pod uwagę nazwę mieszkania- aż 10 aniołów stróżów miało co robić na tym terytorium. W dzień i w nocy przy nocnych pobudkach maluszka i nowych niestworzonych pomysłach dwulatka wyciągaliśmy nauki na przyszłość nieco strwożeni jak to będzie za rok o tej porze przy dwóch psach, które nauczyły się, że są moimi jedynymi dziećmi.
Wspaniałe okazało się wspólne ognisko-w zacisznym ogródku kościelnym, przy pieczonych kiełbaskach z musztardą zakończone głęboką nocą przy pogaduchach i przygrywkach gitarowych i śpiewach mojego wyzwolonego ostatnio muzycznie małża.
Dzieciaki ostatecznie uśpione więc można było podokazywać dłużej.
Kolejnego dnia przejechaliśmy się wszyscy my, psy dzieci atrakcją tego miejsca - zabytkową kolejką wąskotorową
i wyznaczyliśmy ambitną dla mnie w obecnym czasie trasę 7 km lasami w kierunku powrotnym do plaży Jantaru. Mały Antoś w wózeczku lub w chuście, karmiony w przerwach na posiedzeniach wśród leśnych traw i mchów, Filip z nadmiarem energii dokazujący z psami do czasu... niesiony na koniec barana, ja tocząca się pod koniec leniwie na swych ociężałych nóżkach. Mąż nie zaproponował barana... cóż:).
Był to naprawdę wspaniały wspólny spacer, wiódł od miejscowości Mikoszewo gdzie wysiedliśmy z kolejki wąskotorowej, pośród ośrodków wypoczynkowych w stylu pereelowskim lub nowoczesnym skandynawskim
a potem już stale bajecznymi lasami sosnowymi z niesamowitą poduszeczką seledynowego mchu gdzie okiem sięgnąć i kobiercami świeżego wrzosu. oraz wyjedzonymi krzaczkami jagód i czerwoną borówką Robiliśmy sobie co jakiś czas pikniki wśród drzew, sielankowe przyjacielsko małżeńskie sesje zdjęciowe i było cudnie.
Na koniec pieczona rybka wprost z morza. Po wielu latach znów miałam okazję zjeść świeżą pieczoną flądre, którą bardzo lubię.
Taka nieodmrażana a świeża ryba morska z baru z fryteczkami i surówkami po większości dnia marszu i dotleniania się zważywszy na wolniej idącą ekipę dziecięco -ciężarówkową -pycha po prostu. Fajnie pobyć w miasteczku gdzie życie toczy się tak wakacyjnie, leniwie a szumnie i tłumnie wokół plaży, jej rozrywek, polegiwań i barów z zapachami morskich kulinariów, ludzie szczęśliwsi jakby bo w trybie odpoczynku.
Na miejscu na księżowskiej placówce dojedliśmy jeszcze uroczystym ciastem, wspólnymi życzeniami i potem już pośpieszne pakowanko i do domu- w krótkim czasie byliśmy na miejscu. I takie nasze zaskoczenie "zurlopowanych" w przeciągu kilkudziesięciu godzin zaledwie na widok innej smutnej i deszczowej atmosfery z opustoszałymi ulicami naszego codziennego otoczenia, że tak niewiele potrzeba by poczuć się na urlopie i wyjątkowo.
20 komentarzy:
Stu kolejnych tak wspaniałych Rocznic - samego szczęścia i miłości :))
W cudowne miejsce trafiliście - taki relaks jest potrzebny, aby ladowac baterie ;))
A co do maleństwa...Na szczęście wszystko dzieje się stopniowo, etapami...
Ja od czasu narodzin syna (było to milion lat temu ;)) mam niewyczerpalne pokłady cierpliwości ;)) Czego i Tobie życzę :))
Ściskam Waszą trójeczkę bardzo, bardzo serdecznie :)
Najszczersze gratulację wspaniałej rocznicy!!! Dołączam się do słów poprzedniczki-jeszcze 100 takich kolejnych, równie pięknych! Świetnie uczciliście tę datę,szczególnie podoba mi się nazwa domku w którym spaliście, otoczeni aniołami:)
Na pewno było cudnie, widać po zdjęciach.
Wyglądasz przepięknie, brzuszek również, i co tam na koszulce ja doczytałam? Wychodzę zimą?:)hihi, ma mamusia poczucie humoru:))
Najserdeczniejsze życzenia wielu wspólnych lat w atmosferze jaka towarzyszyła Wam podczas obchodzenia tej rocznicy :) Pozdrawiam gorąco
Bardzo przyjemnie spędzony urlop :) My w tym roku też byliśmy tylko kilka dni. Liczą się wrażenia i atmosfera.
Stu wspólnych lat Wam życzę w szczęściu i otoczeniu gromadki szkrabów!
:)
Niech każdego następnego dnia sacala Was Łaska jeszcze bardziej :*
Miło czytać, że tak cudownie spędziliście rocznicowy weekend :) Cieszę się, że wszystko sie dobrze układa :)
Serdeczności i gratulacje z okazji 5-tej rocznicy :)s
Wszystkiego co najlepsze Kamilko! Niech spełniają się Wasze marzenia i nich szczęście zawsze gości w Waszych sercach.
Pięknie spędziliście rocznicę ślubu :D
Ściskam serdecznie
Kamilko cieszę sie ogromnie, że u Ciebie tak wspaniale się wszystko układa. Pozdrawiam ciepło!
O to kochana złotych godów życzę .Przynajmniej złotych .Słodziutki brzuszek ci rośnie ,uwielbiam brzuszki ciążowe
gratuluję rocznicy :))
jest nas trochę - sierpniowych solenizantów :)))
Kasiu, zapraszam po wyróżnienie :)))
Jantar to wspaniałe miejsce. Sadzę,że jedne z piekniejszych nadmorskich miejscowości.
Nic dziwnego, że wypad był udany.:)
I moje gratulacje z powodu rocznicy. Kolejna będzie juz w trójkę obchodzona:)
Cieszę się z Wami, uśmiecham mocno i ciekawa jestem, co to za napis na Brzuszku? Że wychodzę stąd zaraz, czy jak? :) Ja też chcę taką;)
Oby nie zaraz:) oby nie "Wychodzę zimą" oczywiście. Mój maluch nazywany Malutkiem- wychodzi zgodnie z nazwaniem z początkiem lutego.
gratuluję dzieciątka:* miałam problemy podobne więc tym bardziej ci gratuluję:*
pięknie wyglądasz:)
Śledzę po cichutku Twojego bloga już jakiś czas, dzisiaj dodaję do ulubionych. Życzę Wam tego, co najlepsze. Jak miło widzieć kogoś tak spełnionego:) pozdrawiam.
www.artandsmart.bloog.pl
Ania
Kamilo życzę wam wszystkiego co najlepsze może spotkać w życiu człowieka, cieszę się jak widzę cię szczęśliwą i uśmiechniętą, z prześlicznym brzuszkiem, niech spełni się wam to największe marzenie.
Piękny brzusio! Najlepsze rocznicowe życzenia!
Kamilko, czytam Twojego bloga od ... oj od dawna ... nieczęsto zostawiam komentarze, ale to co opisujesz podoba mi się przeogromnie i z tego właśnie powodu zapraszam Cię do mnie po wyróżnienie :) Pozdrawiam serdecznie.
Kamilko, wróć na mojego bloga ... to nie żadne przeoczenie ... poszukaj dobrze, a znajdziesz :) Odpisałam Ci na Twój komentarz ... zobacz koniecznie. Słoneczne pozdrowienia ślę ...
no tak gapa ze mnie straszna, już widzę Labarnerie i bardzo jestem wzruszona tym co napisałaś i tym bardziej dziękuję.Jest to dla mnie wyjątkowo mocne wyróżnienie.
Prześlij komentarz