Tak wygląda komoda ze świecznikami za dnia, wyszedł z tego niemal ołtarzyk jakiś małżeński opiewający Miłość. Tak iście po Klimt'owsku -ten Pocałunek oblubieńczy, mimo, że wszechobecny w dekoratorstwie motyw, trudno- jest piękny, a Gustav to mój ulubiony malarz koloru, finezji i piękna...
No a sama reprodukcja - spontaniczny prezent od męża - wyniósł się dla mnie na wyżyny rozumienia sztuki tego dnia sprawiając wielką radość. Docenić więc i utrwalić trzeba było koniecznie.
No a sama reprodukcja - spontaniczny prezent od męża - wyniósł się dla mnie na wyżyny rozumienia sztuki tego dnia sprawiając wielką radość. Docenić więc i utrwalić trzeba było koniecznie.
1 komentarz:
Też bardzo lubię styl Klimta,"Pocałunek" chyba najpiękniejszy.
Prześlij komentarz