Wieczorową porą staramy się z pewnych wiadomych powodów ostatnimi czasy nie tykać kolacji ale coś w żołądku skręca i nosi mnie po domu i oto na ten moment puka do drzwi nieoceniona sąsiadka.
Ot zrobiła dla swoich domowników placuszki przyniosła więc kilka i nam. Moja sąsiadka i tak już zawsze chętna pomóc, mnie coraz bardziej zdumiewa, co też jeszcze ta kobieta wymyśli;)?
Zrobiłam więc sobie do tego namiastkę zakazanej ostatnio czekolady czyli łyżeczkę czybatą cacao pomieszaną z cukrem zalaną niewielką ilością wrzątku i dopełnioną zimnym mlekiem, można do tego wrzucić kostki lodu. Do placuszków posypanych cukrem pudrem takie schłodzone cacao smakowało idealnie.
Ot zrobiła dla swoich domowników placuszki przyniosła więc kilka i nam. Moja sąsiadka i tak już zawsze chętna pomóc, mnie coraz bardziej zdumiewa, co też jeszcze ta kobieta wymyśli;)?
Zrobiłam więc sobie do tego namiastkę zakazanej ostatnio czekolady czyli łyżeczkę czybatą cacao pomieszaną z cukrem zalaną niewielką ilością wrzątku i dopełnioną zimnym mlekiem, można do tego wrzucić kostki lodu. Do placuszków posypanych cukrem pudrem takie schłodzone cacao smakowało idealnie.
4 komentarze:
A wydawało mi się, że tylko ja mam wspaniałą sąsiadkę ;)
To super jak w pobliżu jest ktoś troskliwy...
Ciesze się, że Twoje pieski maja mozliwość pobiegania - niedaleko mnie mieszka hasky, który jest zamkniety w domu 24/7 pomimo, iż rodzina składa się z czterech dorosłych osób to nikt z nim nie wychodzi na dłużej niż 5 minut!
Zaraz wracam do początków Twego bloga :))
ale pyszności, fajnie jest mieć przyjaznych ludzi wokół siebie
Kiedy jeszcze mieszkalam w Polsce mieliśmy taką dobrą sąsiadkę, zapaloną grzybiarkę. W sezonie z uśmiechem wstawała o 4 nad ranem (była już na emeryturze, więc nienajmłodsza pani) wsiadała w swój malutki samochód i jeździła do lasów. Przywoziła zawsze kosze pięknych grzybów i jagód, którymi nas obdarowywała szczodrze, bo mieszkała sama i nie była w stanie zjeść wszystkiego. Częśto też przynosiła nam gotowy domowy sosik z prawdziwków albo słoiczki marynowanych kurek. Pyszności! Właśviwie nie wiem dlaczego piszę w czasie przeszłym, bo moją kochaną Mamę wciąż zaopatruje w leśne skarby :) Dobrze mieć takie sąsiadki. Racuchy wyglądają smakowicie a do tego kako...mmm.. choć ja poprosiłabym gorące :)
a wiesz, że ja mam dziś zaplanowane na obiadek takie racuchy??? muszę zrobić je sama, bo moja Sąsiadka "podrzuca" nam "tylko" ciasta :)))
Prześlij komentarz