
Wiem to niekonsekwentne, iście zresztą w moim stylu, konsekwencja to bardzo trudna umiejętność, którą ja posiadam w szczątkowej ilości.
Ponoć miało iść już ku wiośnie także na moim blogu, mamiłam Was tulipanami, żonkilami, prymulkami, miałam swoją bogato ukwieconą hortensję pokazać i wiosnę spraszać tylko i jedynie ale wobec takiego cudu natury zimowej, która przecież odchodząc już powoli chce nam jeszcze swoją szczodrość okazać, wobec tego cudu nie sposób nie zareagować zachwytem.
Wstając po nocnym nic nie wiedzeniu o tym co działo się pod osłoną owej nocy na zewnątrz oniemiałam czując się jak za czasów dzieciństwa gdy widok taki za oknem, zapowiadał już wspaniałe plany i atrakcje całego dnia czyli kuligowo - saneczkowe szaleństwa z rodzicami w malowniczym plenerze.
Nie czekając aż doprowadzę się do większego ładu estetycznego wybiegłam na dwór, stanęłam na progu domu niczym pingwin na trampolince, zrobiłam plum i już zapadłam się w śnieg - głęboki, puszysty, dziewiczy widać, że zaledwie ktoś jeden, drugi przeszedł tędy przede mną.
Śnieg padał, padał, padał nieprzerwanie.
Ponoć miało iść już ku wiośnie także na moim blogu, mamiłam Was tulipanami, żonkilami, prymulkami, miałam swoją bogato ukwieconą hortensję pokazać i wiosnę spraszać tylko i jedynie ale wobec takiego cudu natury zimowej, która przecież odchodząc już powoli chce nam jeszcze swoją szczodrość okazać, wobec tego cudu nie sposób nie zareagować zachwytem.
Wstając po nocnym nic nie wiedzeniu o tym co działo się pod osłoną owej nocy na zewnątrz oniemiałam czując się jak za czasów dzieciństwa gdy widok taki za oknem, zapowiadał już wspaniałe plany i atrakcje całego dnia czyli kuligowo - saneczkowe szaleństwa z rodzicami w malowniczym plenerze.
Nie czekając aż doprowadzę się do większego ładu estetycznego wybiegłam na dwór, stanęłam na progu domu niczym pingwin na trampolince, zrobiłam plum i już zapadłam się w śnieg - głęboki, puszysty, dziewiczy widać, że zaledwie ktoś jeden, drugi przeszedł tędy przede mną.
Śnieg padał, padał, padał nieprzerwanie.


Zapodziana pod kolana w śniegowych zaspach, niczym młody zając susy dawałam w sobie wiadomym celu śmiejąc się do siebie, z siebie i do tych widoków bo wyglądałam jak trzecia brakująca kula do bałwana.
Zabierając potem psy wzięlam też i aparat fotograficzny coby trochę uwiecznić. Osiedle się wybudzało powoli. Torować sobie drogę w zaspach zaczęli też inni śpieszący do pracy. Mijać musieliśmy się prawie ocierając się płaszczyk o płaszczyk, kurtka o kurtkę.
Niesamowite ale ten czar zimy udzielił się wielu na osiedlu, sąsiedzi nigdy ze sobą nie rozmawiający o czym doskonale wiem, zaczęli zagadywać się nawzajem przyjaźnie przy wspólnym odśnieżaniu samochodów, przechodnie brnący przez zaspy uśmiechali się do mijanego na zasadzie mówienia mu telepatycznie usmiechniętymi oczami " no wiem, że wyglądam jak bałwan ale ty trochę też ", czując, że można odwiesić dorosłe standardy traktowania się oschle na ulicy i wolno od teraz zachować się spontanicznie trochę jak to bywa u dzieci.
Ten i tamten pstrykał zdjęcia, jakby z nieba zamiast znanego śniegu spadła manna czy inny skarb co trzeba koniecznie uwiecznić.
Mówię Wam poranek był dziś bajkowy i mogę o tym pisać nieskażona stresem dotarcia porannie do pracy na czas w takich warunkach bo do pracy to ja mam dziś na popołudnie inaczej niż mąż, który do swojej roboty 6 km dalej dotarł po półtorej godzinie. No cóż zima znów zaskoczyła drogowców.
Wróciliśmy z psiurami zakulkowani aczkolwiek szczęśliwi a śnieg padał, pada i podobno ma padać jeszcze. Za oknem widzę w tej chwili na wszystkim co się nie rusza czystą czapę bieli.
Zabierając potem psy wzięlam też i aparat fotograficzny coby trochę uwiecznić. Osiedle się wybudzało powoli. Torować sobie drogę w zaspach zaczęli też inni śpieszący do pracy. Mijać musieliśmy się prawie ocierając się płaszczyk o płaszczyk, kurtka o kurtkę.
Niesamowite ale ten czar zimy udzielił się wielu na osiedlu, sąsiedzi nigdy ze sobą nie rozmawiający o czym doskonale wiem, zaczęli zagadywać się nawzajem przyjaźnie przy wspólnym odśnieżaniu samochodów, przechodnie brnący przez zaspy uśmiechali się do mijanego na zasadzie mówienia mu telepatycznie usmiechniętymi oczami " no wiem, że wyglądam jak bałwan ale ty trochę też ", czując, że można odwiesić dorosłe standardy traktowania się oschle na ulicy i wolno od teraz zachować się spontanicznie trochę jak to bywa u dzieci.
Ten i tamten pstrykał zdjęcia, jakby z nieba zamiast znanego śniegu spadła manna czy inny skarb co trzeba koniecznie uwiecznić.
Mówię Wam poranek był dziś bajkowy i mogę o tym pisać nieskażona stresem dotarcia porannie do pracy na czas w takich warunkach bo do pracy to ja mam dziś na popołudnie inaczej niż mąż, który do swojej roboty 6 km dalej dotarł po półtorej godzinie. No cóż zima znów zaskoczyła drogowców.
Wróciliśmy z psiurami zakulkowani aczkolwiek szczęśliwi a śnieg padał, pada i podobno ma padać jeszcze. Za oknem widzę w tej chwili na wszystkim co się nie rusza czystą czapę bieli.




po tym pierwszym siknięciu zaraz chciał wracać do domu


