wtorek, 17 lutego 2009

Kraina śniegu


Wiem to niekonsekwentne, iście zresztą w moim stylu, konsekwencja to bardzo trudna umiejętność, którą ja posiadam w szczątkowej ilości.
Ponoć miało iść już ku wiośnie także na moim blogu, mamiłam Was tulipanami, żonkilami, prymulkami, miałam swoją bogato ukwieconą hortensję pokazać i wiosnę spraszać tylko i jedynie ale wobec takiego cudu natury zimowej, która przecież odchodząc już powoli chce nam jeszcze swoją szczodrość okazać, wobec tego cudu nie sposób nie zareagować zachwytem.

Wstając po nocnym nic nie wiedzeniu o tym co działo się pod osłoną owej nocy na zewnątrz oniemiałam czując się jak za czasów dzieciństwa gdy widok taki za oknem, zapowiadał już wspaniałe plany i atrakcje całego dnia czyli kuligowo - saneczkowe szaleństwa z rodzicami w malowniczym plenerze.
Nie czekając aż doprowadzę się do większego ładu estetycznego wybiegłam na dwór, stanęłam na progu domu niczym pingwin na trampolince, zrobiłam plum i już zapadłam się w śnieg - głęboki, puszysty, dziewiczy widać, że zaledwie ktoś jeden, drugi przeszedł tędy przede mną.
Śnieg padał, padał, padał nieprzerwanie.



Zapodziana pod kolana w śniegowych zaspach, niczym młody zając susy dawałam w sobie wiadomym celu śmiejąc się do siebie, z siebie i do tych widoków bo wyglądałam jak trzecia brakująca kula do bałwana.

Zabierając potem psy wzięlam też i aparat fotograficzny coby trochę uwiecznić. Osiedle się wybudzało powoli. Torować sobie drogę w zaspach zaczęli też inni śpieszący do pracy. Mijać musieliśmy się prawie ocierając się płaszczyk o płaszczyk, kurtka o kurtkę.
Niesamowite ale ten czar zimy udzielił się wielu na osiedlu, sąsiedzi nigdy ze sobą nie rozmawiający o czym doskonale wiem, zaczęli zagadywać się nawzajem przyjaźnie przy wspólnym odśnieżaniu samochodów, przechodnie brnący przez zaspy uśmiechali się do mijanego na zasadzie mówienia mu telepatycznie usmiechniętymi oczami " no wiem, że wyglądam jak bałwan ale ty trochę też ", czując, że można odwiesić dorosłe standardy traktowania się oschle na ulicy i wolno od teraz zachować się spontanicznie trochę jak to bywa u dzieci.
Ten i tamten pstrykał zdjęcia, jakby z nieba zamiast znanego śniegu spadła manna czy inny skarb co trzeba koniecznie uwiecznić.
Mówię Wam poranek był dziś bajkowy i mogę o tym pisać nieskażona stresem dotarcia porannie do pracy na czas w takich warunkach bo do pracy to ja mam dziś na popołudnie inaczej niż mąż, który do swojej roboty 6 km dalej dotarł po półtorej godzinie. No cóż zima znów zaskoczyła drogowców.

Wróciliśmy z psiurami zakulkowani aczkolwiek szczęśliwi a śnieg padał, pada i podobno ma padać jeszcze. Za oknem widzę w tej chwili na wszystkim co się nie rusza czystą czapę bieli.


teraz pytanie, który samochód jest nasz?



Franek - śnieżne tornado naciera!!!

kolega Taffi'ka i Franka jamnik Bakster- biedak niskoskanalizowany
po tym pierwszym siknięciu zaraz chciał wracać do domu





śnieżne klejnoty Franka
usuwa się na dwa sposoby: suszareczka lub ciepły prysznic

sobota, 14 lutego 2009

Powiedzmy sobie...bez okazji:)

Każdy powód by pojawiły się tu na blogu tak wytęsknione wiosenne kwiaty jak te co prawda znowu tulipany lecz inne niż poprzednie jest dobry. Walentynki również choć mój mężczyzna stara się nie wywoływać we mnie niedorzecznych skojarzeń, że to dlatego je otrzymuję, że mamy 14 lutego. Wręcza mi je więc zazwyczaj dzień przed lub dzień po. Tak dla zasady, żeby mnie upewnić i siebie przede wszystkim, że nie ulega żadnym naciskom zewnętrznym ani modom i że jest to po prostu najzwyczajniej jego spontaniczny gest.

piątek, 13 lutego 2009

14.02 Valentine's Day- sentymentalnie

Pielęgnowanie subtelnych uczuć, okazywanie miłości i przywiązania warto celebrować nie tylko ze względu na zachodnie mody a nawet wbrew dzisiejszej komercji Walentynek i współczesnej trywializacji powodu owego świętowania.

Ci, którzy są blisko nas, z którymi łączy nas niewidzialna duchowa nić a może nawet silny węzeł na podobieństwo tych żeglarskich, także w codzienności czekają na ciepłe słowa, gesty czułości, na to by usłyszeć, że wiele dla nas znaczą, że nasz świat bez nich byłby światem w którym nie wschodzi słońce, że Jego, Ją, Ich KOCHAMY ponad wszystko.

Oto z jakim pietyzmem, czasem może wręcz naiwnie za to przepięknie i wzruszająco pielęgnowano te uczucia kiedyś.





napisany odręcznie w roku 1850, poemat walentynkowy zakochanego, zatytułowany:
" To Susanna"
Irlandia, Cork




ryciny walentynkowe z magazynu Harpers Weekly Magazin 1864r.
po powiększeniu obrazy mają bardzo duże rozmiary- widać cenny detal



2 pocztówki z mojej kolekcji
























piątek, 6 lutego 2009

Wiosny mi się chce, wiosny!


I ta wiosna pomaleńku się budzi jak widać w każdej cebulce i w każdym korzeniu. Wszystko co ma potencjał rozwoju ciągnie ku wiośnie. Ja też, ja też!




czwartek, 5 lutego 2009

Sen z ...

Zawsze uważałam, że mam sny niebanalne, sny intrygujące, nie z tej ziemi senne marzenia. Przeżywane w nich perypetie służyć by mogły za historię na niejedną powieść. Nawiedzają mnie sny fantastyczne, sny niepokojące, bywa że horrory, majaki irracjonalne, niedorzeczne sny - te najczęściej zresztą.
Praktycznie codziennie coś mi się śni i raczej pamiętam najważniejsze zajścia a potem rozmyślam jeszcze na jawie gdy mi ten sen coś przywoła. Bywa, że moje senne marzenia są niezwykle sugestywne i wyraźne i mają swoją stałą powtarzalność choć zawsze w innych odsłonach albo kontynuację np. jak ten sen sprzed lat będący bajkową opowieścią gdzie pod koniec śnienia pojawiła się tabliczka z napisem jak w starym kinie, że "ciąg dalszy w przyszły wtorek" i rzeczywiście w kolejny wtorek nastąpił ciąg dalszy przerwanego snu.

A piszę o moim śnie dzisiejszym bo mój blog dotyka tego co już minione a warte ocalenia od zapomnienia... Otóż wystarczyła widać zobaczona kilka dni temu przelotem fotografia czyjaś by postać ta nawiedziła mnie dzisiejszej nocy w śnie.
Zabawna była ta postać, taka wyzuta ze swojej znanej mi roli a śniła mi się stojąc na przejściu na czerwonym świetle, na moim osiedlu.
Charlie Chaplin bo o nim mówię śnił mi się taki, z dziwnym grymasem twarzy, bez tej całej swojej charakteryzacji, w luźnej koszuli zdaje się że w kratę, zauważalnie zmęczony już graniem,i chyba wracający po robocie do domu.




Nigdy nie czytałam jego historii, raczej mnie nie intrygował jako postać mimo, że kino nieme z nim jako dziecko oglądałam nie raz i reakcje były symaptyczne. Na pewno jednak o nim nie rozmyślałam jakoś szczególnie. Dziś poczytałam sobie nieco o nim w Wikipedii. Po nocy w jego towarzystwie zasłużył sobie na to by trochę o nim poczytać:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Charlie_Chaplin
Jego biografia pokazuje jak niełatwo miał w życiu a ile zdołał osiągnąć dzięki pracy i talentowi . Mnie rozbroiło jedno zdanie w tej opowieści:

"Charlie Chaplin wziął udział w konkursie na sobowtóra Charlie Chaplina w San Francisco i nie dotarł do finału".

:)))




Sir Charles "Charlie" Spencer Chaplin (ur. 16.04.1889 w Londynie, zm.25.12.1977 w Vevey w Szwajcarii ) – najbardziej znany hollywodzki aktor i reżyser okresu kina niemego, później także filmów udźwiękowionych.

wtorek, 3 lutego 2009

Muzyka

Ruszyła w końcu i u mnie muzyka, zazdrościłam jej dotychczas wielu blogerkom,tak jakoś pięknym bywa tłem do podczytywania i oglądania . Sporo się nagłówkowałam jak to się robi ale w końcu i ja mam, dziś oto samodzielnie sprawę rozgryzłam i doprowadziłam do szczęśliwego efektu końcowego.Dotąd zawsze utykałam gdzieś na początku bo dalej nie wiedziałam co i jak.

Wiem, wiem to prościzna ale nie do końca taka prościzna dla mnie to była dotychczas. Dziś sporo zimnego powietrza się nałykałam, dotleniłam i od razu zaskoczyło.
Na razie lecieć będą raczej smutasy, ładne i wdzięczne w brzmieniu ale smutasy znalezione na prędce to tak żeby było cokolwiek muszę poszukać czegoś weselszego ale to już kwestia detali.
Jeśli znacie jakieś ciepłe melodie,tchnące naturą, retro klimatami, jakąś finezją dźwięku lub po prostu wszelkie miłe dla ucha podkłady to podpowiadajcie.Ja oczywiście też tych swoich ulubionych będę poszukiwać choć nie zawsze znam ich tytuły lub ich twórców.

niedziela, 1 lutego 2009

Oto w czym przechowuję swoje skarby


Dla kobiety z lekka zapodzianej w nie swojej epoce, dla duszy nostalgicznej rozkochanej w niegdysiejszych klimatach, zbieraczki wszelkich pamiątek przeszłości(,o których zapomnieć nie chcę bo wspomnienia tworzą dzień jutrzejszy), osoby, która dodatkowo jako że jest bałaganiarą potrzebuje odpowiedniego atrakcyjnego motywatora do ogarnięcia w przestrzeni tych swoich wszelkich drobiazgów, karteluszek, tekturek, pocztówek i starych fotografi puszki te pojemne i jakże stylowe okazały się jak znalazł.
Wzory niektórych z nich datowane są na drugą połowę XIX wieku!
Wykonane zostały z blachy ocynkowanej dziś już rzadko stosowanej, dodatkowo puszki te utrzymane są w lekkim, eleganckim, francuskim klimacie.
Czegóż to współcześni nie wymyślą dla uciechy kobiet dopieszczających aż do detali swe domowe gniazdka.



w tej puszcze przechowuję piękne stare pocztówki i fotografie nieznanych mi osób, zatrzymane są w na nich twarze kobiet, dzieci i mężczyzn, którzy żyli niegdyś,ich wytworne stroje, misterne fryzury, konwenanse, miłosne umizgi młodych,pełne zawstydzenia, piękne w swym szczęściu rodziny




ta puszka służy mi do przechowywania naszych drobnych pamiątek ślubnych- życzeń od bliskich,fotografii, naszej wizytówki ze stołu, rzucanych nam drobnych monet oraz kruchych kwiatów eustomy z mojego bukietu