sobota, 31 stycznia 2009

Zapraszam do mojej przyrodniczej galeryjki


Przyroda tak bardzo mnie urzeka, wzrusza i zachwyca, koi moje nerwy, ucisza troski oraz wyzwala wszelkie drzemiące we mnie pokłady entuzjazmu, że ilekroć wkraczam w naturę chce mi się żyć, bardzo chce mi się żyć niezależnie od faktu jak wcześniej mocno byłam czymś zgnębiona dlatego pomyślałam sobie o takiej małej galeryjce na blogu - zainteresowani mogą ją oglądać u dołu strony. Może choć trochę zarażę co niektórych potrzebą wkraczania jak najczęściej w naturę zamiast łykania pigułek.

środa, 28 stycznia 2009

Co w mojej głowie siedzi...

To osobiste, może nawet intymne a przy tym z lekka makabryczne ale nie mogłam się powstrzymać by nie pokazać tego jednego, jedynego bo przede wszystkim rozwaliło mnie to zdjęcie, teraz już wiem bez wątpliwości, że mam ogromelny mózg i wielkie możliwości.
A te oczyska urocze... czyż one nie mówią same za siebie? :)



moja Ania weszła sobie na bloga i stwierdziła, że przypominam jej tu do złudzenia " Marsjanie atakują", Anka policzymy się poza blogiem!;)

niedziela, 25 stycznia 2009

Dopieszczenie się po ciężkim przeżyciu;)

cyknięte komórką co prawda ale pamiątka jest

Miałam wczoraj dość stresujące przeżycie medycznego pokroju, roiłam sobie w głowie, od 2 tygodni, że różnie to badanie może się dla mnie skończyć łącznie ze zgonem z paniki (moja chora fantazja tak na marginesie li tylko:).
Samo to doświadczenie zgoła niewinne w przebiegu przeżyłam szczękając zębami z przejęcia, calutki ten czas, co rozbawiło personel a mnie umęczyło.

Po skończonej akcji, z radości, że mam to już za sobą, i żeby odreagować, dalejże na słodkości do Caffe Clubu z moim mężczyzną na diecie co choć sam zaprosił to zgodził się jedynie na nietuczące ciasto marchewkowe. Ja tam mimo rzekomej diety własnej zeżarłam sobie ze smakiem na tę okazję pyszne tiramisu popijając spienioną nieziemsko aż po dno caffe latte. Co tam będziemy się katować w takim smakowo zmysłowym lokalu- raz się w końcu żyje.

środa, 21 stycznia 2009

Dzień Babci, Dzień Dziadka

Dziś wspominałam z sentymentem moje obie nieżyjące już śp.Babcie. Jutro w podobny sposób pomyślę sobie ciepło o moich śp. Dziadkach, którzy je wyprzedzili o wiele lat w drodze po wieczną nagrodę.
Są takie dni, mimo, że odeszli wiele lat temu kiedy myślę o nich mocno, kiedy staram się reanimować usilnie w pamięci ich twarze, kiedy zaszkli się łza w oku, kiedy odczuwam dotkliwiej ten brak, kiedy mam ogromną potrzebę porozmawiać właśnie z nimi, czasem się poskarżyć na życie, na świat, czasem podzielić wielką radością.
A tu pustka, nawet mieszkania po nich należą już do obcych ludzi. Kiedy tylko mam okazję idę pod te okna ale wiem, że wszystko tam już inne, że ich tam już nie ma, że nie mam tam już wstępu. Boli, muszę przyznać.
W moim życiu spełnili tak arcyważną rolę, byli mi tak bliscy, mam tyle wspaniałych, ciepłych wspomnień z nimi, po części to oni mnie ukształtowali, pomogli wychować. Dużo ich było w moim dzieciństwie i dorastaniu. W dorosłość puścili mnie już samą.
Wiele bym dała by móc cofnąć czas o ten jeden aspekt, o ICH OBECNOŚĆ, by dać im więcej niż wtedy mogłam i umiałam miłości, wsparcia by przyjmować od nich dalej tę miłość okazywaną na każdym kroku hojnie i bezgranicznie.

Mąż ma to szczęście, że jego dziadkowie od strony mamy wciąż żyją, dziadek kuśtyka co prawda ledwo co o laseczce, nogi go bolą, babcia idzie za nim kroczek za kroczkiem stękając. Zdrowie im szwankuje, ale mają aspiracje dociągnąć do setki, mimo ograniczeń ciała wewnętrznie są niezwykle dziarskimi i radosnymi staruszkami.
Trochę osamotnieni na starość, większość wnuków daleko, niektóre na Wyspie w nadziei na lepszy los.
I my niestety mieszkamy z nimi na dwóch krańcach Polski.
Nie sposób przy nawale prac i obowiązków pojechać, uściskać ich realnie, dać do zrozumienia : "jak dobrze że wciąż z nami jesteście" .
Od dwóch lat praktykujemy więc nowy sposób okazywania gorących uczuć wbrew odległościom. Posyłamy im co święto inny podarunek przez posłańców z sieci kwiaciarni wysyłkowych rozsianych po całej Polsce, są to czasem ogromne kosze pięknie ułożonych w piramidę tropikalnych owoców, dodanych do tego bombonier, paczek herbaty czy kawy, obowiązkowo kwiaty i to wszystko z dołączonym liścikiem i naszymi wzruszającymi słowami pisanymi wprawną ręką pośrednika.

W zeszłym roku babcia z dziadkiem po raz pierwszy na widok obcego pana z paczką, podobno nigdy dotąd nikt ich z takimi paczkami nie nachodził, poważnie się przestraszyli i kilka godzin czekali z otwarciem bojąc się, uwierzcie w to co napiszę, że ktoś im ładunek z bombą podkłada do domu. Jeszcze och, jakaś ciotka klotka pomieszana:) nastraszyła ich telefonicznie by nie otwierali bo jak nic to może być bomba.
Gdy jednak poszli po rozum do głowy i odwagę i paczkę zdecydowali się po 2 godzinach otworzyć, zobaczyli jakie tam smakołyki są w środku, a liścik uświadomił im ostatecznie, kto sprawił im tę niespodziankę, podobno łzy wzruszenia dławiły ich przez resztę świątecznego dnia. Dziękowali nam telefonicznie z pół godziny łamiąc się i śmiejąc na przemian.W podziękowaniach byli nie do zniesienia:) W tym roku wymyśliliśmy to:



Już wiemy, że dostali, babcia za głowę się łapała, że zawsze wnuki pamiętają a dziadek jak to dziadek po prostu się popłakał ze szczęścia. Tak przynajmniej donosi teściowa.

wtorek, 20 stycznia 2009

Śledztwo na temat Tajemniczej Dziewczynki rozwiązane



Niesamowita rzecz wczoraj jeszcze snułam domysły, męczyła mnie wręcz,męczyła mnie myśl, nurtowały pytania, kim była, kim była, jak, ile żyła, kiedy umarła, jak mam dotrzeć do informacji o niej.
Przyznam Wam, że to chyba pierwsza osoba nieżyjąca, już, nieznana w moim życiu, która tak mnie niepokoiła jakoś wewnętrznie, tak zachęcała do poszukiwania jej tożsamości, że poczułam jak nigdy, że muszę stanąć na uszach by rozwiązać tę zagadkę. I dlatego w ostatnich dniach nękałam Was postami o niej.

Jako, że mam układy z Szefem tym u Góry a On zna historie nas wszystkich od kołyski do ostatnich chwil i jakby chciał to mógłby mi pomóc,zresztą tak jak zazwyczaj to czyni, pomodliłam się dziś z rana o to by jakimś sposobem dał mi rozwiązanie,odpowiedź na moje pytania, pytałam jaką drogą mam do tego dojść, pisać do telewizji, czy co?Owszem jak mi na czymś zależy byłabym do tego zdolna.Takie miałam dzisiaj myśli i modlitwy z rana. Chyba z godzinę później odpalam kom, wchodzę na swój blog a na nim........................................nie mogę uwierzyć- rozwiązanie mojej tajemnicy - w komentarzach zaproszenie do Asket-z Magicznej Oktawi.
Asket dziękuję Tobie i Krzysztofowi. Nie mogę się wciąż otrząsnąć.


Jednak w grupie siła, samemu trudno coś zgłębić ale jeśli kilka serc, umysłów się jednoczy każde drzwi nawet te najbardziej tajemnicze się w końcu otworzą.

Szanując, że to Asket podała rozwiązanie zagadki Mistery Girl daję Wam pierwszeństwo odczytania wstrząsającej tajemnicy o małej z Jej blogu. Potem jeśli pozwoli zamieszczę ten fragment u siebie.

MAKABRYCZNA TO I JAKŻE SMUTNA HISTORIA. WRAŻLIWCY PRZYGOTUJCIE CHUSTECZKI...

Teraz tak sobie myślę jaki to paradoks, tak sobie nazywałam to całe poszukiwanie informacji o niej śledztwem widząc w tym zabawę, ciekawostkę historyczną ale nie sądziłam, że dziewczynka była naprawdę poszukiwana, że prowadzono wytężone śledztwo by ją odnaleźć żywą lub martwą.
Teraz już wiem, że dusza tej Dziewczynki, tego biednego Dziecka nas wszystkich zafascynowanych jej pięknem, jej urokiem, jej losami przynaglała, potężnie niepokoiła tajemnicą, swojego cierpienia .

Chciała pewnie byśmy oprócz zachwytu jej urodą poznali całą prawdę, także o jej dramatycznej śmierci. Wtedy może pojmiemy, że to czym się zachwycałyśmy, na czym zawieszał się nasz wzrok, z radością by oddała, wyrzekła się byle by móc żyć dalej, beztrosko, byle by mieć szanse dorosnąć, doświadczyć tych wszystkich fascynujących etapów dorosłego życia, zakochać się w jakimś przystojnym, dobrym chłopcu, mieć oddanego męża, wspaniałe dzieci, ciepły dom...
Nie dano jej szansy.............

Brakuje mi słów, czuję smutek, czuję żal...czuję ból...

Pomodlę się dziś za nią by uzyskała duchowy spokój, doświadczyła beztroskiego wiecznego dzieciństwa, po tamtej stronie.




Na razie tu żeby łatwiej było Wam oglądać dołączam kolejne znaleziska netowe(potem przeniosę je do galerii z jej zdjęciami):










oraz pocztówki malowane z nią:




powiększenia niestety z jedynie dostępnych miniaturek:















ostatnie nabytki:



nadesłane dziś przez Ester- Ester dziękuję Ci:)



ta kobieta jest na tylu zdjęciach z nią że jestem prawie 100% pewna także z uwagi na podobieństwo, że to jej matka







poniedziałek, 19 stycznia 2009

Tropem poszukiwań wiedziona


Znużonych już tematem, czemu wcale się nie dziwię i nie naburmuszam bo ile można, nie męczę. Zaciekawionych jednak osobą TPD girl zapraszam do końcówki poprzedniego posta- mam nowy maleńki trop. Potrzebuję jednak specjalistów od francuskiego w dochodzeniu.

Przebłysk wiosny w domu


Za oknem nocą sypnęło znowu śniegiem i biało wokół, a u mnie w domu od kilku dni dzięki bukietowi ognistoczerwonych tulipanów pachnie młodą wiosną. Ciekawe zderzenie.


niedziela, 18 stycznia 2009

"Mistery Girl" wersja poprawiona

Zainteresowanie nią zaczęło się niby to przypadkiem od zbieractwa nobliwych pocztówek edwardiańskich i retro przedstawiających szczególnie piękne kobiety i dzieci.

To wtedy zdaje się, po raz pierwszy natknęłam się na tę dziewczynkę i znalazłam się pod jej wielkim urokiem. Było coś nieuchwytnego, intrygującego co kryło się w tej postaci, patrzyłam z uwagą na tę twarz, czułam ciepło bijące od niej i uznałam w duchu, że ta właśnie dziecięca buzia przemawia do mnie bardziej niż jakakolwiek inna spośród setek innych urokliwych dziecięcych modeli. Oczarowała mnie uroda tej małej, jej nieodparty urok, uśmiech nie tylko uśmiech jej ust ale szczególny uśmiechnięty wyraz jej mądrych oczu, jej obfite kędziory dodające buzi tyle dziewczęcego uroku. Taką posiada słodycz i niewinność w twarzy a zarazem dostojność i tajemniczość to dziecko, że choć nie widziałam aniołów to wydaje mi się, że tak właśnie anioły naprawdę wyglądają.




Niepowtarzalność jej urody szła w parze z powtarzalnością i mnogością pocztówek z jej osobą w roli głównej.


Znałam ich zaledwie kilka ale już to zwróciło moją uwagę, że była nader chętnie fotografowana. Ponieważ moja pasja zbieracza pocztówek jest dość świeża choć mam nich już niemało,to posiadałam na razie w swoich domowych zbiorach trzy oryginalne pocztówki pochodzące z początku XX wieku z jej osobą.





Nie miałam jednak pojęcia, że była motywem do uwieczniania na kliszach fotograficznych aż na taką skalę jak wiem to już dziś.


Pokazałam Wam niedawno przy okazji świąt kilka pocztówek retro, które związane były z okresem bożonarodzeniowym, na których była ona i wtedy odezwała się nasza Anne, która napisała do mnie:” bardzo, ale to bardzo "fascynują" mnie kartki z dziewczynką z pierwszej i ... drugiej) fotografii... (nie wiem jak, ale chętnie poszukałabym czegoś na jej temat.... Kamilo, masz może jakiś pomysł??) i to właśnie ta prośba uruchomiła całą spiralę moich działań i dociekań, moją ambicję poszukiwacza, moją ciekawość, moją wyobraźnię. Pasję szukania?Chyba tak.

Kim była ta dziewczynka, jak się nazywała, jakie było jej życie, czy wyszła za mąż, czy miała dzieci podobne do niej, czy była kobietą spełnioną,czy jeszcze później w wieku dorosłym pozowała do zdjęć. A może to już moja fantazja bardziej nadal jeszcze gdzieś tam żyje jako leciwa staruszka, przecież i ja zupełnie osobiście znałam panią, która żyła w pełnej przytomności umysłu 103 lata więc może i ta gdzieś tam żyje i mogłaby mi opowiedzieć swoją historię, wyjawić swą tajemnicę. Chciałabym usłyszeć jej opowieść o tamtych minionych czasach..

Czuję dreszczyk emocji gdy przystępuję do zgłębiania tego co nieodkryte, to chyba dlatego tak lubię tę swoją Agatę Christie i jej małe przemyślne śledztwa po kłębku dochodzące do pełni wiedzy.


Ale jak dowiedzieć się o dziecku, które żyło niegdyś, w innym kraju, dziecku spośród setek innych fotografowanych zapomnianych dziś dzieci, skoro nigdzie na pocztówce nie ma ani wzmianki o tak wdzięcznym modelu? W śledztwie jakie prowadzą policjanci kryminalni są liczne ślady, dowody, świadkowie, tu zaś można liczyć na łud szczęścia. na to, że znajdzie się gotową podaną gdzieś informację, czy prasową notatkę o ciekawej dawniej żyjącej małej personie. Ale nic nie zniechęciłam się, szukałam codziennie choć trochę.

Minęły ok 2 tygodnie a ja z 3 fotografii własnych, pomnożyłam wirtualne zbiory pocztówek z tym edwardiańskim aniołem do około 70 a wszystko dzięki internetowi i regularnemu jego przeczesywaniu jak przy szukaniu igły w stogu siana(genialny to wynalazek tej epoki).Dalsze około 20 pocztówek uzyskałam w trakcie trwania poszukiwań dzięki Waszej pomocy.


Ciągle nowe pozy, kostiumy, wyrazy twarzy, fryzury, atrybuty, scenografie, czasem towarzystwo innych dzieci, kobiet. I ciągle ona, ona, ona, ta sama a wciąż inna. Poznaję ją w lot, mimo że na fotografiach ewoluuje od zwiniętego pączka do lekko rozchylonej róży. Tu jeszcze niepozorna mała dziewczynka





tam już rozkwitająca wybitną urodą nastolatka.





Zaskoczyły mnie w necie, stwierdzenia o tej dziewczynce, pytania ludzi z różnych krajów jak się okazuje tak samo jak ja oczarowanych, poszukujących jakichkolwiek wzmianek informacji właśnie o niej.. Who's the girl? To się nazywa chyba powszechną fascynacją. Ta dziewczynka ma charyzmat oczarowywania:)

To co udało mi się dowiedzieć to w dużej mierze spekulacje jak. Ktoś raz jeden na Ebayu wystawił pocztówkę z nią pod imieniem „Loa”. Nie wiadomo jednak czy na pewno ma ona tak na imię.

Ze względu na jej tajemniczość, niezwykłość powszechnie określa się ją mianem „Mistery Girl” ponieważ jak dotąd nikt nie poznał z całą pewnością jej tożsamości. Musimy poczekać na razie, może za jakiś czas ta zagadka się w pełni rozwikła.

Inne popularne określenie tej zjawiskowej modelki to tajemniczy skrót „ TPD -girl”- i skrót ten po wyjaśnieniu co oznacza rzuca nieco światła na jej osobę a tłumaczy się on na” The Photographer Dauther.” Powszechnie uważa się i być może opinia ta wynika z faktów przez kogoś poznanych, że była ona córką fotografa lub osobą bezpośrednio z nim powiązaną w jakiś sposób poprzez więzi rodzinne czy koligacje, co tłumaczyłoby ilość wykonanych z jej udziałem portretów. Dodatkowo ta szczególna łatwość młodej modelki w pozowaniu do zdjęć w czasach nie tak łatwej i szybkiej jak dziś fotografii, jaka ją cechowała podsuwa myśli, że była to dla niej dziedzina w pełni oswojona. Jak wiadomo pozowanie dziecka przed własnym ojcem zawsze je mniej peszy. Mała ponadto od dziecka pozuje jak żadne inne dziecko wyjątkowo swobodnie, umiejętnie, świadomie.