sobota, 7 marca 2009

Łoża

kowalstwo artystyczne -łóżko drzewne , stworzone przez Shawn Lovell.


Ostatnio odwiedziłam nasz pobliski, świetnie zaopatrzony sklep meblowy pomagając znajomej dobrać odpowiedni model i kolor sofy do koloru ścian pokoju młodego chłopaka a ponieważ lubię takie sklepy, rzecz doboru mebla i koloru mając za sobą zawędrowałam na piętro mebli stylizowanych na stare.
Tam zachwyciło mnie kolejny raz wciąż stojące tak nietuzinkowe piękne, niczym królewskie łoże czy to średniowieczne czy wiktoriańskie z kolumnami i baldachimem otulającym cała konstrukcję. Łoże było pościelone dla większego efektu i musiałam się powstrzymywać by się tam nie zaszyć. Miło pomarzyć, że w takim łożu się śpi, budzi i.... i nie tylko:)

A jako, że swoje przeżywanie takich i podobnych łóż przeniosłam w dni kolejne to w necie napotkałam na polską firmę SZULTKA FURNITURE http://empireeurope.eu/http, która wytwarza meble, przede wszystkim dostojne łoża na podstawie wzorców wiktoriańskich dawnych łóż a także resztę wyposażenia pokoi. Zdobne ale podobają mi się bardzo i najprawdopodobniej taki mniej więcej styl będzie kiedyś u mnie.

ŁOŻA DLA CAŁEJ RODZINY


łoże nastolatki


łoże chłopca


łoże nastolatki 2

łoże nastolatki3

łoże dziewczynki

łóżeczko dziecka


wiktoriańskie łoże małżeńskie


łoże małżeńskie

Wiekowy obrus i patera


Oglądanie zdjęć innych domów, mieszkań tak pięknie i gustownie urządzonych, poszerza horyzonty myślenia o swoim domu, kształtuje dobry smak, uwrażliwia, uczy co może wyglądać wdzięcznie w przestrzeni własnego domowego wnętrza. Zachowując swój styl i zamysł na mieszkanie można się zainspirować tym co sprawdzone.
Spacerując po różnych blogach, przeglądając stale czasopisma wnętrzarskie czuję się uczennicą. Widzę jak mój smak i gust ewoluuje odkąd zaczęłam żyć blogowo może na razie w większości w samym umyśle bo już w tej obecnej przestrzeni niewiele z czego się cieszy mąż zmienić mogę choć mam wielkie chęci do zmian.
Czekam na przestrzeń nową kiedyś do zasiedlenia i w związku z nią szukam inspiracji, ciągle szukam i ciągle sobie wyobrażam jak tam będzie. A będzie przepięknie.

Nie sądziłam, że klasyczne piękno śnieżno białych haftowanych obrusów, elementy srebrnej zastawy staną się w moim wyobrażeniu cechą najwyższego smaku.
Preferowałam dotąd kolorowe radosne ściany - zmieniła to Ola z Home Harmony, miałam dwa obrusy piękne, kolorowe - poszerzyła mi horyzonty myślenia o nakryciu stołu Alicja z Arte Ego pokazując jaki smak tkwi w nobliwych obrusach czystej bieli, ozdobionych haftem. Spodobała mi się czysto biała porcelana wypatrzona u wielu,nie nowoczesne lecz ponadczasowe, klasyczne jej fasony, srebrne elementy zastawy takie jak: tace, cukiernice, patery, sztućce. Taka w tych przedmiotach tkwi elegancja i klasa, że aż trudno, mi pojąć ,że też wcześniej tego nie dostrzegłam, nie doceniłam.

Ustawiając się na drugim biegunie rozumienia życia, myślę sobie jednak też czasem - przecież nie samym mieszkaniem i drobiazgami człowiek żyje,życie tworzy tyle innych dziedzin zatroskania, to są tylko przedmioty. Gromadząc je wokół siebie, coraz to inne, gustowniejsze i niepowtarzalne można się zatracić, można stać się więźniem martwych dóbr a ludzie wokół nas w tylu przypadkach nieszczęśliwego losu nie mają co do dziurawego garnka włożyć.Nie mają nadziei na swobodę w kreowaniu swoich wnętrz. Przecież wystarczyłyby nam równie dobrze do egzystencji stół, łóżko, mebel, krzesło, miska i kubek.Czyż to nie daje wolności od przedmiotów? Tak sobie mędrkując czuję niekiedy wyrzut sumienia, że ja zachwycam się marnością, że chcę otaczać się rzeczami.
Jednak przedmioty te wybrane spośród innych, bliższe sercu z uwagi na swoje piękno,estetykę, przemowę z jakiegoś powodu są nam potrzebne- tworzą nasz najbezpieczniejszy świat,określają nas, mogą służyć naszej duszy- to ważne by mieć taką przestrzeń gdzie atmosfera przytulności, wyśnionego zacisza, napisana przez nasz indywidualizm, daje nam odczucie najwspanialszego miejsca na ziemi, do którego warto, trzeba wracać.
Taki dom trzeba stworzyć dla dzieci żeby czuły czym jest ten DOM, że można za nim bardzo tęsknić, żeby chciały do niego wracać także w latach swojej dorosłości, żeby miały piękne wspomnienia na zawsze.
Nie tylko zresztą dla dzieci- dla męża, dla żony,bliskich, dla siebie samych w końcu żebyśmy mieli ochotę być w domu całą swoją istotą, wracać na skrzydłach z wszelkich innych miejsc,żeby mieć siłę zmierzyć się z rzeczywistością poza naszym domem bo wiemy, że jakby nawet tam na zewnątrz się nam zwaliło na głowę za dużo to jest gdzie powracać, i że DOM to miejsce doprawdy wspaniałe.

Te wszystkie gustowne, piękne przedmioty z materiałów szlachetnych, wiekowe mają swoje niemałe ceny. Warte są najprawdopodobniej i takich cen ale są poza łatwym zasięgiem większości.
Ostatnio zachwyciła mnie pewna srebrna taca, spodobał mi się bardzo opisany niedawno obrus. Nie dane mi obecnie ich mieć. Jednak obrus wiekowy, pięknie haftowany a znaleziony w second handzie za grosze oraz paterę za zł 6 z delikatnym rysowanym wzorem mogłam mieć od teraz.

obrus z mereżką pięknie haftowany zdobyczny z second handu

patera z Makro:)

Co u mnie?

pocztówka z netu

Ostatnio jakoś ciężko mi zebrać myśli i wyrzeźbić z nich słowa w przestrzeni wirtualnej rzeczywistości, ludzkim językiem wypowiedzieć to co we mnie siedzi.

Trochę spraw egzystencjalnych, trochę zawodowych, sporo niepokojów, równolegle z tymi wydarzeniami,sprawami- ciało i umysł rozregulowało mi się niczym zegarek włożony nieopatrznie przez roztargnioną duszę do zamrażarki, po czym wyjęty z niej i chcący nadgonić stracony czas.
Coś właśnie takiego od jakiegoś czasu w moim życiu wewnętrznym się dzieje, że chcę ruszyć z miejsca, postąpić naprzód i jakoś nie umiem.
Czuję się trochę też jak taki ptak z rodziny nielotów mający jedno marzenie wzbić się w końcu
wyżej niż na metr.


Mimo wszystko ten ostatni czas począwszy od nowego roku już w pierwszym miesiącu jego trwania przyniósł nam spełnienie jednego z naszych większych marzeń. Jeszcze sprawy w toku, jeszcze nie chcę się chwalić ale mam oto znów dowód namacalny- Ktoś dokładnie słucha naszych marzeń i rozdaje ich owoce w odpowiednim czasie. W odpowiednim dla nas czasie- to klucz. Nie przypuszczałabym, że to już czas na to marzenie i to tak dosłownie wysłuchane. A jednak.




Kolejna rewolucja, mój mąż oszalał:) i bardzo cieszę się z tej jego nowej wytrwałej tendencji. Otóż sprawa się tyczy tuszy. Po ślubie przytył 19 kg-wszystko to praca intelektualna i siedzący tryb życia, albo to przed kompem albo przed kierownicą, oraz stres i niewątpliwa słabość do kalorycznego jedzenia uczyniły swoje,nadmuchały mi męża. Powiększył ubrania o dwa rozmiary, o zgrozo zaczął nosić aseksualne szelki by utrzymać spodnie, rozpływał się ostatnio już gdy się uśmiechał, no istny Miś.
W końcu w listopadzie nastąpił przełom, kilka spraw, osób sugerujących nieśmiało w tym także i mnie zadecydowało o tym, że powiedział sobie "schudnę" -a że ma bardzo silną wolę- schudł nie na żarty odstawiając cukier, głównie ten do słodzenia kawy i herbaty, ostatni posiłek kończąc o 19.00 i nie dając się skusić żadnym sposobem na moje zwyczajowe północne plądrowanie lodówki . Tym sposobem stracił 8 kg. Potem nastąpiły tygodnie gdy waga się zatrzymała, chłop nie stracił rezonu, przetrzymał kryzys, zaś w ciągu ostatnich 2,3 tygodni gdy to przeprowadziliśmy w naszym domu kolejny stopień owej rewolucji pokarmowej przerzucając się zgodnie na kuchnię niskotłuszczową, pełną błonnika i witamin- pieczywo tylko ciemne, razowe, chude mięsa, nabiał chudy zwłaszcza nasz ulubiony jogurt bałkański, zastępujący mu wszystko: masło, majonez, śmietanę i twaróg - oraz czyniąc z lodówki i koszyka warzywnego istny skład zieleniny zrzucił kolejne 2kg. Przed nim jeszcze 10.
Żywimy się więc ostatnio niczym króliki- pochłaniając ogromne ilości wszelkiej zieleniny do wszystkiego co jemy różnych gatunków sałat, liści, kiełków brokułów rzodkiewki, lucerny, słonecznika. Z owoców grapefruit- sprzymierzeniec szczupłości, mango, te które zawierają minimalną ilość cukru, z herbat mieszanki ziołowe i herbatę czerwoną Pu-erh. znaną z właściwości odchudzających.
Mięso najczęściej dusimy a warzywa gotujemy jedynie na parze by jak najmniej traciły swoich walorów zdrowotnych i smakowych. Zaczęliśmy jeść mniej a częściej i mój chłop po prostu niknie w oczach, z dnia na dzień są zmiany, przy czym chwali nową kuchnię jak żadną inną dotąd.

nasze dzisiejsze zakupy na najbliższe dni





A jako że elementami naszej diety zaraziliśmy sąsiadkę, jej męża, niektóre koleżanki w naszych pracach oraz na razie zaintrygowanych tą niby reżimową dietą przyjaciół, jutro szykujemy im zieloną ucztę z kiełków i listków.

Dziś nie mogłam uwierzyć w sklepie gdy na moich oczach to chłopię poruszające się głównie samochodem, z rzadka pieszo narzekające na każdy metr, który trzeba przejść nożnie a nigdy dotąd nie biegające, naprawdę nigdy dotąd, kupiło sobie profesjonalne buty do joggingu i kompletuje dres. Do tego chce mieć jeszczed okładniejszą wagę, stoper i pulsometr do mierzenia tętna przy bieganiu, bo zdaniem specjalisty, którego się już radził , traktując niczym guru biegając 2 razy w tygodniu godzinę musi utrzymywać stale puls 120. Już sie zastanawiam co zrobić z jego ubraniamiw szafie, w większości są już za duże.

czwartek, 26 lutego 2009

Poradzicie?

Dziewczyny i Chłopaki- jest sprawa otóż pomagam jednej osóbce stworzyć szatę jej bloga i jakoś nam idzie. Problem jest inny. Otóż zamieszcza zdjęcia w poście- te pojawiają się publicznie, pisze tekst towarzyszący i mimo, że w trakcie pracy widać go,tak samo potem po wejściu na tryb roboczy tekst jest jest to po opublikowaniu tekstu nie widać wcale ale to wcale- jest pusta przestrzeń po nim. Jak to zmienić, gdzie wejść i co przestawić. Prawdopodobnie coś niechcący musiała kliknąć bo w pierwszych dniach jej pisania wszystko było widoczne a teraz nie. Z góry dzięki w swoim i jej imieniu.

sobota, 21 lutego 2009

Pamiętna aukcja


Dążąc do ucieleśnienia planów o ładnym nakryciu stołu pod małżeńskie i przyjacielskie podwieczorki, gromadząc powoli taki skromny zapas bielizny stołowej, zainteresowałam się kilka dni temu aukcją obrusa na allegro, w której sprzedawca zamieścił taki opis:

"cudowny antyczny obrus kolkowy cały ręcznie wykonany z pięknymi haftami w kolorze łososiowym z dodatkiem jedwabnych nici ,w stanie idealnym.Wymiary długość 145cm szerokość 120cm".


Obrus wydał mi się ładny i niebanalny, warty kupienia.
Stwierdziłam zresztą, jakiś czas temu, wtórując poglądowi wielu, że allegro bywa, miejscem ciekawych okazji, a na pewno przestrzenią gdzie znajdziesz lub doczekasz się w krótkim czasie każdej rzeczy, której wypatrujesz poczynając od wyrafinowanych ubrań, poprzez wszelkie domowe wyposażenie - wliczając w to eksponaty niemal muzealne a kończąc na lekach wydawanych tylko na receptę i wszelkich gadżetach, które nie za bardzo wiadomo nawet czym dokładnie są.
W ostatnim kwadransie do końca aukcji obawiając się, że krzątanina po domu może mnie zaprzątnąć na tyle, że przegapię najbardziej decydujący moment, zalicytowałam dość odważnie. Oceniłam, że obrus od kilku dni zamrożony w cenie 41 zł mimo sporej grupy licytujących, prawdopodobnie zostanie sprzedany za te 80-góra 90 zł.
Byłam naiwna i pozbawiona krztyny wyobraźni, do czego bardzo zdeterminowani zakupem starego obrusa mogą być zdolni.
Śledząc z mężem ostatnie minuty aukcji wybałuszaliśmy oczy zdumieni czego jesteśmy świadkami.
Skoki cenowe przedstawiały się tak:
61.00zł ok. 20 minut do końca aukcji, ruszyła machina licytacyjna niestety
81.11zł niebezpiecznie ktoś się zbliża do mojej stawki,
90.50zł przyznam się, że to ja tak zaszalałam mając jednak wielką nadzieję, że tyle to ja aż nie zabulę kiedy wygram, naiwną nadzieję...
10 minut do końca aukcji 150zł, moja myśl- no nieee ale trudno, ostrrrrro ktoś pojechał z ceną ale po co tak sobie samemu podbijać, ja zdecydowanie wysiadam.
Następnie na kilka minut zapadła cisza................- złudna cisza przed burzą.
W ostatniej minucie działo się natomiast to:
34 sekundy do końca aukcji 250 zł- ło matko, kasiasty ktoś, albo jaki inny poczochrany szaleniec,
23 sekundy do końca 350zł - nie wierzę, no po prostu nie wierzę, że to się dzieje, kolejny skok i znów aż o 100 zł
3 sekundy do końca aukcji- ktoś trzeci nowy, tak jak to w tym przysłowiu, wszedł pomiędzy dwójkę tłukących się rekinów i skosił obrus za ... bagatela 404,99zł!!!

Czy ktoś z Was wie może coś więcej o tym obrusie, czego ja nie wiem bo może to jakiś obrus nazaretański, na którym obiady spożywała św. Rodzina lub może ostatecznie to obrus skradziony z domu czyjejś prababki przy okazji grabieży wojennych, a teraz odzyskiwany z radością po latach?
Oj, chyba jeszcze nie znam w pełni hazardowego oblicza allegro.
Mój mąż szczerze zwątpił w onej minucie osłupienia po aukcyjnego w złą sytuację finansową rodaków.

Efekty specjalne

Odwiedzając kilka dni temu bloga Jema Rose znalazłam link do pewnej chińskiej:) stronki efekt postarzania zdjęć gdzie można postarzyć współczesne zdjęcie tak iż wydaje się, że pochodzi sprzed wieku. Program jest przedszkolnie prościutki, fakt warto wrzucić sobie tłumaczenie na angielski gdyż inaczej może okazać się nie do zrozumienia przez te hieroglify a przyjemność i zabawa jest i już można nieco się pobawić w efekty postarzania. Oto dla przykładu mój zegar ścienny dziś i umowne sto lat temu.



fotka, którą zrobiłam na czeskich Hradczanach
ujął mnie ten tekst napisany na murze otulony winoroślą i latarnia



Wczoraj zaś odwiedziłam Elisse Utkane z marzeń i dałam się wziąć na haczyk przezabawnemu programowi fotomontażowemu, do którego link miała przycupnięty niepozornie u dołu bloga PhotoFunia. Zabawa okazała się przednia.
Wystarczy wrzucić swoje zdjęcie i można otrzymać takie finezyjne, medialne lub przezabawne fotomontaże. Te ostatnie zachowam dla siebie gdyż bywają filuterne aż nazbyt, wczoraj zwijaliśmy się ze znajomymi ze śmiechu.



czwartek, 19 lutego 2009

Hiacynt szybkokwitnący


Nie miną dwa tygodnie jak w kwiaciarni osiedlowej kupiłam koszyczek wypleciony z gałązek, obsadzony czterema skromnymi cebulkami hiacyntów, jakiego koloru trudno powiedzieć z racji faktu, że listki wtedy zaledwie wystawały z cebulek.
Dziś owa kompozycja wygląda tak, czwarta cebulka najmniejsza z wszystkich dopiero szykuje się do ukwiecenia więc to dopiero będzie hiacyntowa obfitość kwiatostanu a może i konflikt interesów bo wszystkie łodygi ciągną uparcie w stronę światła, wyglądają przy tym nieco jak szyje żyrafie spragnione wody ciągnące do wodopoju.
Zapach hiacyntów roztacza aż do drzwi wejściowcych, także kto wejdzie od razu czuje falę delikatnego kwiatowego zapachu .
Dopóki stały w samym koszyczku w takim ukwieconym stanie przewracały się prawie.
Wstawiłam je więc w nobliwą wazę (mój ulubiony wzór i kształt Fryderyka Wałbrzych), ocaloną z piwnicy pewnej starszej pani.