Ciekawe ale czuję siebie od wewnątrz w każdej z tych fotografii, pamiętam moment zatrzymania mnie w kadrze,tamte emocje, niekiedy myśli oczywiście oprócz tych bardzo wczesnych zdjęć gdy skupiona byłam wyłącznie na niemowlęcej eksploracji świata.
Myślę sobie często gdy siebie taka oglądam jaka byłam jako dziecko, dziewczynka, budząca się nastolatka, w końcu rozkwitająca w swej kobiecości dziewczyna.
Zastanawiam się co ze mnie tamtej przetrwało do dziś dnia. Co miało swoje źródło już w tamtych latach. Bezustannie tam powracam z sentymentem i uczuciem kojącym niczym miarowe kołysanie w hamaku zatracam się w tamtych wspomnieniach bo to był dobry, piękny dla mnie czas.
Bo jak powiedział Ryszard Kapuściński:
[...] dzieciństwo jest jedyną porą, która trwa w nas całe życie.
Uczę się w ten sposób także jakie dzieciństwo będę mogła stworzyć mojemu własnemu dziecku. Jakie wspomnienia zachowa. Jakie będzie...czy poza jego odrębną osobowością, której chcę podarować skrzydła wiatru i nie krępować własnymi wyobrażeniami , będzie jednak w nim choć zauważalna cząstka mnie...,w której będę mogła przejrzeć się i spotkać tamtą siebie sprzed lat.
dla moich rodziców po dziś dzień jestem jedyna- wybrana...



w tle moje gumowe zabawki piszczałki uprzyjemniające mi na codzień kąpiel



ale też śmiałam się i wygłupiałam się często




mama jak widzicie, lubiła strzyc mnie na paziochłopca czego bardzo nie lubiłam, zwłaszcza gdy skracała mi mocno grzywkę. Jak mówiła: robi to dla wzmocnienia mi włosów na przyszłość... raczej nie pomogło;)

uwielbiałam rysować, malować i kleić swe fantazje z plasteliny


anielskie prace z okresu gdy miałam 4 lata


formaty moich prac często mieściły się dopiero na podłodze

lubiłam jeździć na swoim wypasionym rowerku



bardzo ale to bardzo lubiłam podglądać przyrodę lornetką


ponad lalki bawić się samochodzikami i ulubioną lokomotywką

dmuchać bańki mydlane i patrzeć jak zmieniając barwy, wolne szybują wysoko

karmić łabędzie i kaczki

to moje rysunki dla dziadków, rodziców gdy miałam może 7,8 lat


lubiłam zrywać kwiatki, zbierać nasionka i siać, siać, siać je gdzie popadnie-chciałam by cały świat zakwitł kwiecistą łąką


i byłam naprawdę chorobliwie nieśmiała


od zawsze miałam słabość do wszelkich psów, podchodziłam bez lęku nawet do tych obcych i bezpańskich ale największą słabość miałam do pudli



z lasu co spacer znosiłam mech, żuczki i grzybki,z łąk zaś ślimaki, biedronki i koniki z trawami i listkami babki, z tego robiłam swój mikroświat i przyglądałam się, pielęgnowałam, karmiłam

byłam wielkim chudzielcem i trochę niejadkiem, proszę spojrzeć na te szczudełkowate nogi

w domu moich dziadków... -stąd mam wspomnień najcenniejszych najwięcej, są tu dwa wiszące w ramkach zdjęcia, widzicie?- stoją dziś na mojej półce i parapecie i przenoszą mnie tam ilekroć na nie spojrzę


patrząc na tę fotografię nasuwa mi się na myśl piosenka:
o czym marzy dziewczyna gdy dorastać zaczyna,
kiedy z pączka zamienia się w kwiat...?

marzy o.............................................................................
niech to pozostanie tajemnicą jej serca

autorem wszystkich zdjęć jest mój Tatuś:)