sobota, 12 lipca 2008

Soczysty bukiet z bazaru

do niedawna świecznik stal się teraz wazonem na kwiatki

Przy okazji zakupów na rynku kupiłam od starszej pani takie bukieciki i poroznosiłam po domu- jeden do pokoju, któremu wytrwale przywracam humanizm a drugi do mojego domowego sacrum, gdzie jestIkona Bożej Matki żeby i Jej oko cieszyło oraz miło pod nosem pachniało. Kwiaty nie będą radować mnie długo za to gościa, który już jutro tu zamieszka w zastępstwie nas - już jedną nogą będących poza domem, pewnie ucieszą bardzo.


Balkon nocną porą


Już po północy ale wdepnęłam tu na chwilkę żeby podzielić się klimatem nocy na moim balkonie. Podczas wietrzenia pokoju żeby się lepiej spało i oddychało w końcu nocą pracują w tym pokoju płuca czterech stworzeń - my, a pod nami nasze psy, w tym jeden stwór nie powiem który chrapiący, światło padające z pokoju na balkon kładące się tajemniczo i miękko na liściach i kwiatach tak jakoś mnie zachwyciło i zainspirowało do zapalenia świeczki w latarence i do przycupnięcia na chwilę wsłuchania się w świerszcze, które w tym momencie cykają jakby się wściekły- ale ja lubię to ich zbiorowe, szalone cykanie. O ile uboższe byłyby bez takich koncertów za friko, i to pod gołym niebem, letnie wieczory i noce.


czwartek, 10 lipca 2008

Przy okazji

Mężula mój przy okazji swojej pracy, czasami gdy sprawa wymaga omówienia face to face podróżuje, bywa tu i tam w różnych zakamarkach Polski- bynajmniej nie są to rozrywkowe podróże wręcz przeciwnie, jednak zawsze zdarzy się takie odrobinę przyjemności na koniec coś dla odprężenia - dla oka lub dla brzucha, którą zafunduje mu szef. Poznał już wszystkie dobre knajpki przy stacjach benzynowych, jadł lody na nie jednym rynku, oglądał ciekawe miejsca.
Przywozi mi z takich wypraw zdjęcia. Lubi fotografować. Wczoraj po takiej podróży wszedł do domu i mówi zobacz co mam dziś dla Ciebie w aparacie. Niespodzianka. Zaczęłam oglądać i zaciekawienie rosło bo okazało się, że oprócz pięknej architektury ciekawość i bliskość miejsca zaprowadziła panów do Stoczka Klasztornego gdzie mówiąc o architekturze jest klasztor i kościół przepiękny a myśląc już prywatnie to w latach 1953 - 1955 był więziony przez Służby Bezpieczeństwa mój niechwaląc się trzecia woda po kisielu, lecz wuj - prymas Stefan Wyszyński.

A, że grzebię co nieco w historii swoich przodków i krewnych, ustalam ich losy, zbieram pamiątki po nich, fotografie dokumenty, lubię oglądać miejsca gdzie żyli to ucieszyłam się na tę ciekawostkę.


Stoczek klasztorny- kościół i klasztor widok z lotu ptaka-zdjęcie fotografii





napis mówi sam za siebie



Matka Boża Królowa Pokoju

organy ufundowane w 1695 r


ogród, po którym się przechadzał


środa, 9 lipca 2008

Odwiedziny


Są takie przyjaźnie, czy może takie wyjątkowe osoby, z którymi może nawet nie spotykamy się często -raptem raz, góra dwa razy na rok, pochłonięci w międzyczasie gonieniem własnych życiowych "króliczków". Nie ma telefonów, gadulców, wideokonferencji, listów jak tasiemce, nie ma prawie nic, raptem od czasu do czasu zdarzy się jakiś sms, dowód że serce nie ostygło. Jest za to wielka przestrzeń zaufania i wolności. A one trwają, istnieją, kwitną. I nawet bez kontaktu wiemy, czujemy, że o sobie nawzajem myślimy, pamiętamy na co dzień, że jakby co, to możemy na siebie liczyć. Dziś odwiedziła mnie jedna z takich ważnych dla mnie Osób.

z przejęcia nie doniosłam szklanek do napoju jabłkowo miętowego


babcina stara serweta, talerz niebieski zrobiony z glin przez mojego kolegę i poszkliwiony techniką cracle

gość jak ma to w zwyczaju, przyniósł drobny, smaczny podarunek- zrobione przez siebie babeczki z białą czekoladą, tu już pozostała tylko część z nich

oraz ten mikrusi trzy kwiatkowy bukiecik wrzucony do owych cukierniczych wypieków niby takie prawie nic a w nim znak zaangażowania serca

wtorek, 8 lipca 2008

Odświeżenie


Kwiaty, ile to ja kwiatów tak naprawdę lubię, i te szlachetne i polne, mnóstwo jest urzekająco pięknych. Jedne cenię za wygląd, inne zaś za zapach, kocham natomiast te, które łączą w sobie dwie siły urodę i woń.
Moje ulubione kwiaty to na pewno hortensje a także piwonie, z pewnością różowe ogrodowe stokrotki, pachnąca kobaltowa lawenda, podobne jej szafirki, cudnie delikatne eustomy zresztą moje kwiaty ślubne ale najbardziej kocham i cenię królową wszystkich kwiatów Różę-w jej licznych odmianach barwnych.

Jak bardzo radują oczy kwiaty w domu, te żywe i te ususzone - by mogły radować je jeszcze dłużej.
Róż po zwiędnięciu nie wyrzucam, tak zresztą jak hortensji i lawendy-za to je suszę.

Te różyczki w donicy zaadaptowanej na wazon zbierałam od przynajmniej 8 lat. Większość z nich ma dla mnie znaczenie sentymentalne.



Stoją na półce ponad naszym łóżkiem, przypominają wiele miłych chwil i wzruszeń- są wśród nich też róże zaręczynowe wręczane mi z drżącymi od przejęcia dłońmi.
No a jako, że nie ukrywajmy nawet na takich świadkach ważnych chwil zbiera się z czasem kurz i po latach tracą w ten sposób swą intensywność, to dziś zaryzykowałam. Trudno najwyżej zacznę kolekcjonowanie róże od nowa. Przelatywanie po nich miotełką, której zresztą nie mam nic nie da, dłubanie delikatnym pędzelkiem różyczka po różyczce płatek po płatku- pracochłonna i mało owocna praca po wielekroć uskuteczniana dotąd, odkurzenie- tylko nie to, mało który płatek pewnie by się ostał.
Spryskałam je więc dziś delikatnie zaledwie - prysznicem skierowanym bocznie i wystawiłam na balkon, na słońce by szybko obeschły.
I jak widzę po upływie kilku godzin krople wody szybko wyparowały, a róże nadal są piękne.






poniedziałek, 7 lipca 2008

Tęcza w moim oknie


Ilekroć zobaczę na niebie tęczę, czuję wielką radość.
Ujrzałam ją właśnie kilkanaście minut temu i to w całym moim oknie rozpiętą w wielki, pełny łuk - a cały dzień przecież takie smutne, pochmurne było niebo, deszcz zacinał, a tu- tuż przed zachodem, takie radosne zjawisko.

.
tęcza w moim oknie

Zawsze też gdy widzę tęczę, przypomina mi się ta oto Obietnica Stwórcy:

Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem.(Rdz 8,9)

i wiem, że każda tęcza, nawet ta nieco skromniejsza, mniej barwna, czy niepełna tę właśnie obietnicę przypomina, no i jeszcze jedną refleksję nasuwa mi tęcza, że Bóg dotąd nie znudził się człowiekiem i wciąż daje mu znaki.


Pocztówki


Przy okazji wizyty w Empiku w celu zakupienia rozreklamowanej, acz bardzo praktycznej książki "Perfekcyjna Pani Domu", telewizyjnej Diwy Ładu i Harmonii Ogniska Domowego - Anthei Turner, która to kilka miesięcy temu wstrząsnęła moim domostwem i zwyczajami zarządzania domem, w posadach, a doświadczenie to chciałam dodatkowo pogłębić, zadziwiając chłopa mojego jaką to ma gospodarną żonę, zboczyłam to tu, to tam pomiędzy regałami i natknęłam się na ścianę pocztówek. Dokładniej zaś na te oto trzy klimatyczne pocztówki.




Uznałam, że będą pasować jak ulał do ikeowskich ramek, od dłuższego czasu w zawieszeniu czekających i chyba powoli tracących nadzieję - na jakiś ciekawy,odpowiedni i uroczy oraz jak zawsze, kiedy to ilość moich wymagań jest zwielokrotniona- pasujący w tym przypadku do zieleni ścian- motyw.
Dzięki temu, działając dłużej przy komputerze dla odpoczynku zmęczonych oczu wystarczy spojrzeć tylko na te soczystozielone detale w czarno - białym kadrze i zaraz robi się lepiej.


patynowana, sosnowa ramka wyglądająca z dołu w dalszym ciągu czeka na zapełnienie, może ktoś ma pomysł