Przy okazji podróży sobotniej w moje rodzinne strony i na groby bliskich po raz kolejny miałam okazję przejeżdżać przez niepozorną wydawałoby się wieś Kamieniec Suski koło Prabut, około 80 km od Gdańska. W czasach gdy podróżowałam pociągiem omijał mnie pewien widok. Dopiero gdy zaczęliśmy z mężem podróżować samochodem zobaczyłam to niezwykłe miejsce i po prostu oniemiałam z wrażenia....
Pozostaję pod jego wielkim dramatycznym urokiem za każdym razem i wreszcie dziś chciałabym podzielić się jego tajemnicą z innymi.
Jest to coś według mnie naprawdę wspaniałego i wstrząsającego jednocześnie zwłaszcza dla kogoś kto ma sentyment do przeszłości i dawnej świetności obecnie martwych już miejsc.
Ilekroć wjeżdżam w Kamieniec nigdy nie pozwalam sobie przegapić tego widoku.
Mijam najpierw ciąg zabudowań folwarku, obór o wyglądzie już wiele mówiącym o bogactwie ich dawnego właściciela... Nieopodal stoi też strzelisty, piękny zdradzający dawną późnobarokową świetność lecz mocno podupadły już kościół.

mojego autorstwa
Nieprzygotowana po raz pierwszy zupełnie na widok kolejny rozdziawiam nagle usta gdy oczom przedstawia się obraz nieprzystający do tak nielicznych i ubogich w stylu zabudowy domów, panoramy - królewskiej bramy strzegącej.....wjazdu do ruin barokowego pałacu.


Widok krzyczącej pustymi przestrzeniami okien i drzwi ruiny pałacu z centralnym reprezentacyjnym tympanonem uwieńczonym gniazdem bocianim - jest niesamowity

i majestatyczny choć pełen dramaturgii, zwłaszcza gdy niebo zaczyna nastrajać się złowróżbnie, przepowiadając rychłą ulewę lub burzę.
Ostatnio udało mi się obfotografować to miejsce późnym latem zeszłego roku gdy mieliśmy nieco czasu by się zatrzymać w podróży. Zdjęcia pochodzić będą więc z tego okresu jednak nic się do dziś nie zmieniło, no może ja się zmieniłam i pora roku.


uwiesiłam się jak pokazuje zdjęcie niemal na tej bramie tak bardzo chcąc wejść do środka
Ilekroć mieliśmy okazję mijać obecny Kamieniec zastanawialiśmy się jak też kiedyś wyglądało to miejsce i czym był ów pałac, do kogo należał i co też go spotkało, że obecnie wygląda w tak żałosny sposób.
Wczoraj poczułam mocno, że chcę poznać w końcu tajemnicę tego zamku. Przysiadłam w necie poszukując jakichś wzmianek o dawnej świetności tego miejsca. Znalazłam nieco informacji na Wikipedii,nieco artykułów, wiele zdjęć obecnej ruiny ale zatryumfowałam w pełni gdy przypadkiem dotarłam na pewną niemiecką stronę.
I tu przeżyłam coś na kształt spotkania z duchem. Nawet nie potrafię opowiedzieć jakich niesamowitych wzruszeń doznałam poznając historię Kamieńca i pałacu, który nazywano niegdyś Finkenstein oraz patrząc na jego obecne i przedwojenne fotografie.
Kojarzy mi się to tak bardzo z obrazem z filmu Titanic - Camerona kiedy w ostatnich jego sekwencjach po całej katastrofie, martwym uśpieniu przez dziesiątki lat w zapomnieniu, statek widmo ożywa wszystko nabiera na powrót przedziwnego blasku i splendoru, zaczyna się nagle słyszeć gwar ludzi ówczesnej epoki,widzieć tamte żyjące twarze, powraca dawna jego świetność.


A teraz trochę faktów.
Informacje, na które się natknęłam w internecie mówią o tym, że są to pozostałości dawnego barokowego pałacu rodu von Finck-Finkenstein.

Rodzina Finck-Finkenstein to wielki magnacki ród, do którego należały rozliczne zamki, dwory i dworki wiejskie w różnych miejscowościach. Na swoją rezydencję wybrał Habersdorf, którego nazwa została zmieniona na Finckenstein na życzenie przez króla Prus Fryderyka Wilhelma I.


Budowa pałacu zakończyła się w 1720 roku. Bardzo szybko, z powodu przepychu, ogromu i parku, przepięknych francuskich ogrodów, przylgnęła nazwa wschodniopruskiego Wersalu. Posiadał dwa skrzydła boczne, z którego jedno urządzone było specjalnie dla króla i jego świty.




Z górnych pokoi rozciągał się piękny widok na jezioro Gauda oraz pobliski las.


Jak przystało na wielką rezydencję takiego rodu były ogromne dębowe schody, sala paradna, wielki holl, fantazyjne zbudowanymi piecami wykładanymi porcelana miśnieńską i kominkami, sala chińska z podłogą wykonaną z czarno–białych włoskich marmurów, o ścianach wykładanych jedwabiem.





portrety rodowe Finckensteinów


Taki przepych przyciągał wielu prestiżowych gości. Bawił tutaj król Prus Fryderyk Wilhelm I. W 1807 od 1 kwietnia do 6 czerwca miał tu swą kwaterę i rządził stąd cesarstwem Napoleon Bonaparte spędzając wspólnie ten czas z kochanką Marią Łączyńską-Walewską, zaś w czasie II wojny światowej gościł tu Adolf Hitler i Marlena Dietrich.


tu nocował Napoleon ze swoją metresą Marią Walewską
W 1939 w oryginalnych salach napoleońskich nakręcono sceny filmu o Marii Walewskiej z Gretą Garbo w roli tytułowej.

Niestety w 1945 r. po zajęciu tych terenów przez zwycięską armię radziecką pałac został splądrowany i spalony. Później utworzono tu PGR, a obecnie to Gospodarstwo Rolne Kamieniec.
Dowiedziałam się też podczas tych poszukiwań, że smutna prawda o perspektywach dalszych pałacu Finckenstein jest taka, iż po takim czasie, pożarze i rabunkowej gospodarce okolicznych mieszkańców oraz braku należytej troski przez lata o ten zabytek konstrukcja nośna, nawet jeśli jeszcze część z niej stoi nadaje się do rozbiórki, nie da się przywrócić już świetności tego miejsca. Niestety....Brak słów...

niegdyś

obecnie

niegdyś

obecnie

niegdyś

obecnie
...
część dokumentacji fotograficznej z okresu przedwojennego oraz stanu obecnego pochodzi z niemieckiej strony
http://www.rosenberg-wpr.de/Finckenstein_neu/finckenstein1/finckenstein_1.htm
korzystałam też z tekstu:
http://www.pmedia.pl/showturystyka.php?wid=607