Miałam wielkie plany aranżacyjne ale z racji tysiąca spraw i wyjazdu kończy się na zwijaniu się jak w ukropie, pakowaniu do rychłej podróży i naprędce postawieniu czegokolwiek w pokoju by wyglądało, że święta wielkimi krokami bieżą już do nas . Nie mam czym się pochwalić. Do domu wróciłam gdy słońce już się skryło. Znów światło jedynie żarówkowe. Szwędam się po mieszkaniu, sapię, pomrukuję, zbieram wszelkie nasze drobne i te większe potrzebności podróżnych. Psy radośnie przeczuwają już podróż. Może poczuję ubieranie choinki w innym domu chociaż. A na razie ale to jeszcze wczoraj pozbierałam świece z całego mieszkania, postawiłam na platerowanej paterce i stoją gotowe na zapalenie spraszając gwiazdę betlejemską.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz