Stół nakryty tak jedynie na symboliczną herbatkę dla gości dla ogrzania się po podróży. Za moment cały blat stołu zostanie zajęty przez pewną wciągającą grę strategiczną
Gdy jednego wieczora odwiedzamy na obstawionym pysznościami przyjęciu urodzinowym drogiego jubilata wręczając mu prezent z dziedziny tych, które ponoć lubi - grę planszową, jednak kłopotliwie ambitny jak na samodzielne rozprawienie się z nim, możemy spodziewać się, że dnia następnego mniej więcej o tej samej porze ów jubilat, wraz z drogą małżonką i tąże grą oraz słodkimi porcjami w rozmiarze XXL końcówki torta czekoladowego zaszczycą nas swoją obecnością - chętni by póki ciekawość sięga zenitu rozgryźć wspólnie i rozegrać z nami kilka partyjek tej gierki. Mowa o grze Puerto Rico. Jedynie w pierwszej rundzie przywodzi nam ona na myśl skomplikowane i trudne do ogarnięcia zmysłami zasady przedziwnej gry Jumanji znane z filmu z moim ulubionym aktorem Robinem Williamsem choć w przeciwieństwie do tamtej nie powodującej żadnego ciągu katastrof a wręcz przeciwnie ekonomiczny i cywilizacyjny rozkwit osady Puerto Rico. W miarę zasobów ludzkich jakimi dysponujemy, od 2-5 graczy wciela się kolejno i zależnie od swoich strategicznych potrzeb w rolę gubernatora, burmistrza, kupca, kapitana, poszukiwacza złota,plantatora i nadzorcy i dzięki sile kolonistów pracujących w jego interesie pomnaża swoje zasoby materialne, włości, plantacje,budowle, siłę, roboczą.
Mimo początkowego uprzedzenia wynikającego z obawy czy zdołam pojąć tę wieloskładnikową grę- sama instrukcja ma 5 kartek a rozłożenie plansz i elementów poszczególnych gry- budynków,fabryk, plantacji, pieniędzy, towarów, statków, punktów zwycięstw, kolonistów trwa przy pierwszym podejściu mniej więcej z 15 minut.
Gra okazuje się jednak z każdą kolejną chwilą coraz bardziej jasna, logiczna i przede wszystkim wciągająca - wyzwala wszystkie moce twórcze, umysłowe i myślenie ekonomiczne, jest na pewno godną polecenia radosną towarzyską rozrywką na jesienny wieczór.
Wielki miał łeb do kombinowania ten kto wymyślił jej zasady i chyba docenili to potencjalni gracze gdyż Puerto Rico została mianowana laureatem gry roku 2008 roku. Dodatkowo po pierwszej rundzie tak się zmęczyliśmy sadzeniem plantacji,ubijaniem interesów i stawianiem budynków, że koło północy poszliśmy zjeść wszyscy pokaźną kolację i poprawić ją tortem a potem dalejże rozgrywać kolejną partyjkę.
Mimo początkowego uprzedzenia wynikającego z obawy czy zdołam pojąć tę wieloskładnikową grę- sama instrukcja ma 5 kartek a rozłożenie plansz i elementów poszczególnych gry- budynków,fabryk, plantacji, pieniędzy, towarów, statków, punktów zwycięstw, kolonistów trwa przy pierwszym podejściu mniej więcej z 15 minut.
Gra okazuje się jednak z każdą kolejną chwilą coraz bardziej jasna, logiczna i przede wszystkim wciągająca - wyzwala wszystkie moce twórcze, umysłowe i myślenie ekonomiczne, jest na pewno godną polecenia radosną towarzyską rozrywką na jesienny wieczór.
Wielki miał łeb do kombinowania ten kto wymyślił jej zasady i chyba docenili to potencjalni gracze gdyż Puerto Rico została mianowana laureatem gry roku 2008 roku. Dodatkowo po pierwszej rundzie tak się zmęczyliśmy sadzeniem plantacji,ubijaniem interesów i stawianiem budynków, że koło północy poszliśmy zjeść wszyscy pokaźną kolację i poprawić ją tortem a potem dalejże rozgrywać kolejną partyjkę.
10 komentarzy:
Fajnie to wygląda; pewnie jeszcze niejeden wieczór na Nowej Ziemi przed Wami.
Poza tym rozwaliłaś mnie pierwszym zdaniem, którego kropka znajduje się gdzieś tak w połowie strony - XVIII wiekiem powiało!! I od razu lepiej na duszy, a i kreatywność skacze!
O!Gry planszowe to jest to!;)
Jak fajnie można spędzić czas wspólnie.Ja lubię grać z moją sześcioletnią siostrzenicą w jej gry,których ma mnóstwo-muszę przyznać,że niektóre są rzeczywiście kosztowne,ale warte tej radości,którą dają.No i jaka ich różnorodność obecnie,kiedyś to tylko "Warcaby","Chińczyk"-nie mówię,ze są złe,ale teraz to dopiero człowiek ma wybór:)
Uśmiałam się rubasznie po Twoim komentarzu Sara pod kątem analizy pierwszej kropki w popełnionym tekście.:)Nie miałam pojęcia:).Mam z nazbyt rozbudowanymi zdaniami problem od zawsze ale to tu to jeden z lepszych rekordów. Chyba muszę to poprawić bo choć zabawnie to wygląda i brzmi niekończąco się to też idzie się zagubić w tym gąszczu słów i w tym co ważne a co mniej.
no nagłowiłam się nieźle i w końcu udało się.Dla wiedzy tych, których ominęła oryginalna wersja zdania Z KROPKą:)))))przesunęłam ją aż o 5 linijek w górę.Uważam to za osobisty sukces. Nie było łatwo.
Hahaha! Przeczytałam posta i też od razu rzuciło mi się w oczy dłuuuuuugie zdanie. Miałam tu na ten temat napisać, gdy okazuje sie że juz kropke przesunełaś w góre!!!:)Szkoda, że wcześniej nie przeczytałam:))
Interesująco brzmi opis gry; ja również jestem fanką gier planszowych ale...nie mam z kim grać...Mąż w przeciwieństwie do mnie nie lubi...Coś sie nie dobraliśmy pod tym względem...Dobrze, że tylko pod tym:D
Zdania na miarę Tomasza Manna (pewnie dlatego Sara jest tak wyczulona ;) ). Ale czytałam, czytałam i próbowałam wziąć oddech i nie bardzo było gdzie ;)
Co do gier planszowych (i nie tylko) to ich nie znoszę, więc nie potrafię powiedzieć czy ta fajna czy nie. Ale fajne na pewno jest danie komuś prezentu, który sprawi mu tyle radości.
Swietny prezent, z którego mają przyjemności inni, nie tylko sam obdarowany.
Kamo podsunęłaś mi pomysł na prezent dla pewnego Andrzeja... Dzięki :))
Tych, którzy czytając od teraz mój post nie rozumieją zupełnie pierwszego komentarza Sary chcę poinformować, że dziewczyna wie o czym mówi. Po kolejnych 6 godzinach relaksu od ustalenia z prawdziwym wysiłkiem umysłowym pierwszego przesunięcia kropki, udało mi się właśnie przed chwilą dokonać rewolucyjnego drugiego przesunięcia kropki w górę i o kolejne 4 linijki wcześniej.Razem więc o 9 linijek wcześniej niż pierwotnie była.
Na marginesie dodam Królewno, że moim zamiarem nie było w żadnym wypadku, by któraś z Was ucierpiała na tym incydencie interpunkcyjnym poprzez niedotlenienie organizmu wynikające z braku przerwy na wzięcie oddechu;)))
JAK MOGŁAŚ PRZESUNĄĆ KROPKĘ!!!!!!
Mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiałaś - mi się to szalenie, ale to szalenie PODOBAŁO!!!!! Mało kto tak teraz pisze!!!!! I od razu wyobraziłam sobie, że siedzę w niewygodnej krynolinie przed rokokowym sekretarzykiem, a nie przed pecetem jakimś.
oj Sara:))))) ja odebrala Twój tekst o opóźnionej kropce jak najbardziej pozytywnie i uchachałam się co niemiara ale jednak ta długość i rozwlekłość była grubo przesadzona i to nie mogło tak pozostać. Ja najczęściej piszę posty na szybko, na spontanicznie i bez większego sprawdzania i wtedy takie historie mają miejsce, także zapewniam Cię że takie długaśne zdania to moja stała przypadłość, jeszcze nie raz taki styl rocococowy mi się przydarzy, to zapewniam.
Prześlij komentarz