Ostatnio trochę zaczynam tęsknić za sobą z czasów, gdy nosiłam się dużo bardziej kobieco, praktycznie na codzień wdziewając wyłącznie powłóczyste sukienki i spódnice. Wtedy to była taka młodzieńcza skrajność wynikająca z manifestacji faktu, że oto jestem kobietą, nie chłopem. Ten czas nie wróci bo też nie ma co do tego wątpliwości, że jestem płci żeńskiej ale dziś przydałoby mi się włożyć sukienkę od czasu do czasu nie tylko na ważną uroczystość, czytaj- wyłącznie na śluby.
Zwłaszcza moje dawne sukienki, spośród których dwie do dziś wiszą w szafie już wyłącznie na pamiątkę miały krój, wygląd niekiedy bardzo nietuzinkowy jak na dzisiejszą modę sukienkową - do tego stopnia, że nosząc je praktycznie na codzień do szkoły, potem na studiach-wzbudzałam częste zaciekawienie swoim ekscentrycznym niedzisiejszym strojem i komentarze, z których dwa zapamiętałam wiernie: "wyglądasz tak jakbyś była żywcem wyjęta z poprzedniej epoki" oraz "ta fryzura, ta suknia jak- królewna dosłownie...".
O to też mi chodziło.
ta stara niedzisiejsza sukienka,do której z pewnością nie powrócę, ale która wiąże się z całym moim dorastaniem, dopiero na figurze układała się pięknie, zdjęcie nie oddaje jej wdzięku
Wyróżniałam się zdecydowanie z tłumu swoim ubraniem, fryzurą niczym z powieści Jane Austin choć wtedy ich jeszcze nie znałam - ubierałam się jednak romantycznie.
Dziś sukienki zastępuję dżinsami. Faktem jest, że czuję się już inna i tamte stroje przestały mnie określać w pełni, przestały pasować do mojego stylu życia. Tylko czy mi coś bardzo ważnego, kobiecego czym mogę się jeszcze poszczycić, nacieszyć przez to nie umyka?Czuję, że tak. Kiedy będzie lepszy czas niż teraz gdy jest się jeszcze młodą kobietą na takie stroje?
Zmieniamy się z biegiem lat, zmienia się, ewoluuje nasz charakter, zmienia się styl ubierania, ulubione barwy -zauważam to po sobie i ciągle zastanawiam jaka będę, co jeszcze z tego czego nie czuję "dziś" wcale, zacznie mnie określać "jutro".
Zbyt nałogowo jednak, wygodnicko i bez polotu noszę ostatnio te spodnie, ratując co prawda swój wygląd kobiecy romantyczniejszą "górą" gdyż na szczęście w momencie wskoczenia w spodnie poczułam i pokochałam tuniki zwłaszcza o kroju nieco nawiązującym do orientalnego stylu i o długości 3/4
, towarzyszą temu nieco dłuższe orienatalne kolczyki, wisorki
ale mimo wszystko brak mi mojej dawnej kobiecej sukienkowej wersji choć w nowym wydaniu,krótszym i współcześniejszym, brak jej także mężowi-który zdradza się z tym coraz częściej i "ma ochotę pokazać innym jaką (....) ma żonę", chce widzieć mnie w sukienkach,spódniczkach chociaż praktyczność spodni jest moim zdaniem nie do podważenia i on o tym wie.
Wczoraj więc nieco pod wpływem moich ostatnich tęsknot za sobą w wersji bardziej kobiecej przypadkiem natykając się w allegro na dość tanią o dziwo sukienkę Laury Ashley po prostu ją kupiłam-
W sumie sukienki z długimi rękawami na zimę a do tego tak eleganckiej i na czas obecny nie mam żadnej a ta wydała mi się taka wdzięczna, kobieca i praktyczna przy tym jak na sukienkę, a do tego wzorki nawiązujące do desenia sukienki zaczytanej Jane z mojego banera-to one przesądziły ostatecznie- no po prostu poczułam, że czas dodać sobie powabu mimo, że pora nieco chłodna.
25 komentarzy:
napisałam już jeden komentarz ale... zniknął!
to powtórzę, że dziś wieczorem z okazji 2-giej rocznicy ślubu założę do kolacji specjalnie na tę okazję kupioną sukienkę. retro.
od urodzenia Leny zaczęłam nosić sukienki i spódnice. znajomi mówią, że macierzyństwo dodało mi kobiecości.
pozdrawiam
Sliczna :)) Na pewno będziesz pięknie wyglądać...Czy będą następne?
Będąc w swojej ostatniej podróży zwróciłam uwagę, jak dużo mężczyzn w Egipcie i Jordanii nosi dżalabije (długie suknie)i często nic pod spodem - no może bieliznę, ale tego nie wiem na pewno ;)
W tamtejszym klimacie taki strój jest bardzo wygodny.
A dla mnie spodnie są cudownym wynalazkiem, mąż - podobnie jak Twój - namawia mnie na sukienki i w lecie noszę je chętnie, jednak jesienią i zimą - już nie.
A kolory? Tak, to też się zmienia z wiekiem, i z porami roku ;)
Bardzo fajna, mam podobną (ale nie od LA), niestety nie w tym kolorze, a jest piękny! Te sukienki noszą się fantastycznie, są wygodne, nie gniotą się. Noszę też troszkę inną, krótszą, jako tunikę do spodni. Ja również swego czasu ubierałam się co najmniej oryginalnie. Mama ostatnio odnalazła w domu moją licealną szarą, długą pelerynę. Nosiłam do niej czarną torbę-kuferek, włosy zaplatałam w koronę, warkocz albo kok, w chłodne dni nosiłam beret, w szkole nazywali mnie dr Quinn:-) Dziś brak mi tej fantazji i chyba trochę odwagi, a przede wszystkim względy praktyczne przemawiają za ciemnymi spodniami i kolorową górą. I też kocham tuniki! :-)
Kama, przepiękna ta długa suknia! Ja również uwielbiam spódnice sukienki, chociaż ostatnio taka głupia pogoda że nie wiadomo co do nich nosić - na kozaki za ciepło, na pantofle za zimno.. Spodnie to fakt praktyczne - ale nigdy nie będą tak kobiece jak sukienka.. Żałuję tylko że tuniki właśnie na mnie zupełnie nie leżą, zestawy ze spodniami "ukobiecam" koralami :)
Pozdrawiam :):)
a ja dla odmiany spodni prawie nie noszę :)
Sukienka królewska bardzo piękna!
Ja mam jedną parę spodni, którą noszę. Są to super szerokie dżinsy (ale naprawdę szerokie)kupione w zesżłym roku w katalogu wysyłkowym BonPrix. Ostatnio przekonałam się do spodni za kolana noszonych zimą/jesienią i mam jedne jedyne, któe noszę (praktycznie, kiedy deszcz, bo tamte szerokie to w 15 minut są mokre do kolan). Znalazłam swój "styl" gdy miałam jakieś 15-16 lat - hipisowska moda to to, co królewna lubiła najbardziej. Teraz czasem też się tego trzymam (patrz szerokie spodnie), ale częśćiej jednak noszę spódniczki (mam jedną koleżankę, z innego miasta, odwiedzam ją dwa razy do roku i jak miałam raz spodnie to była w szoku). Spódniczki są praktyczne jak jest deszcz - bo mi się nic nie moczy. No i są ładne :) Lubię rozkloszowane, takie za kolana. Tuniki też lubię, ale do spodni, bo w połaczeniu z rozkloszowanymi spódnicami wyglądam jak balon ;)Do spódniczek lubię dosyć przylegającą górę, trzeba podkreślać swoje walory ;)A co do kolorów, to zataczam krąg - gdy byłam mała chciałam wszystko różowe, potem (15-16 lat) chciałam wszystko czerwone, teraz na czerowny nie moge patrzeć i wygrywają bezsprzecznie róż i fiolet, chociaż ostatnio postanowiłam się otworzyć na inne kolorki też, żeby było zabawniej i kolorowo.
Ale komentarz napisałam, nie mogę go całego "ogarnąć" wzrokiem, wiec jak coś jest bez sensu, to przepraszam ;)
Oj, ja też za dużo w spodniach chodzę :)
Piękne te tuniki, romantyczne. Spytam za Joanną - czy kupisz następne sukienki? D
Sukienka śliczna ,bardzo mi się podoba .Jakiś czas temu przeglądałam Allegro szukając sukienki i nic nie znalazłam .Może ja szukać nie umiem ? Tak jak większość niestety biegam w spodniach ,ale doceniam zwłaszcza spódnice ,długie powiewne ,zamaszyste,takie lubię najbardziej.
Kamo, zapraszam do ankiety czytelniczej. Pytania dostępne na moim blogu :)
A ja od końca podstawówki chyba nie posiadam dżinsów i jestem z tego dumna! :)))
Co do: "praktyczność spodni jest nie do podważenia " - polemizowałabym. Oprócz jazdy konnej nie znam czynności, przy której byłoby mi wygodniej w spodniach...
Mam jedne ciepłe, ale wykręcam się od nich jak mogę... i czuję się w spodniach goła:>
suknia w kolorze bakłażana faktycznie zjawiskowa...jakby z XIXw przeniesiona. Musiałaś wyglądać niepowtarzalnie!
Potwierdzam! Wobec K nigdy nie dalo sie przejsc obojetnie, czy to suknia czy to co innego :) Pamietam te sukienkowe czasy, znalam Cie tylko w widzenia i zawsze podziwialam. Poza tym taka eteryczna pieknosc byla zawsze ozdoba ciekawego stroju, nie na odwrot!
Maja
Sukienka LA super, bardzo mi sie podoba. Tuniki tez lubie i czesto je nosze.
Fioletowa suknia piekna i dobrze, ze mialas swoj styl to mi sie podoba.
Ja w czasach licealnych nosilam dlugie ciemnozielone, szare albo czarne spodnice, szerokie.Do tego bluzki w podonych kolorach typu zgrzebnego, które sobie sama szyłam :) moja fryzura to była "kopa siana", cos w rodzaju rozczesanej trwałej. A wtedy mialam wlosy do pasa, wiec nei dalo sie ich niezauwazyc :) i perfumowalam sie esencja miętową. I przez to nazywali mnie "zielarka" :) Teraz jak patrze na zdjecia z liceum, to sie usmiecham, o rany jak ja wtedy wygladalam :) mieli sie ze mna rodzice :)
Dopiero bardziej normalnie ubralam sie i uczesalam na mature. Nie poznal mnie wtedy polonista, moj wychowaca :)
Pozdr An
http://chatkawogrodzie.blox.pl/html
Musiałas pieknie wygladać, sukienki bajeczne,
uwielbiam Dumę i uprzedzenie oraz inne powieści Jane Austen i tak mi się kojarzą Twoje kreacje, zresztą niezwykle kobiece, pozdrawiam
http://www.absynt.blox
piękna ta suknia krolewny :)
Ja dla odmiany spodnie nosze bardzo sporadycznie, bo po prostu na mnie kupic nie mogę a jak juz sa to jakoś dziwnie w nich wyglądam ;) a chciałabym moc posmigac w jeansach na codzień
posiadam w szafie tylko 2 pary spodni: letnie, płócienne a reszta to spódnice (w sukienkach wyglądam kiepsko) - najbardziej lubię jeansowe, lub o kroju zbliżonym do bojówek :))
wyobrażam sobie jak musiałaś pięknie wyglądać w tej sukience :))
a ta "nowa" zjawiskowa :)) i koniecznie musisz się w niej nam pokazać :)))
pozdrawiam
Dzięki Kochane za miłe słowa. Zdziwiło mnie, że tak wiele z Was co bardzo pozytywne nie zespodniowało się do reszty i nosi spódnice, sukienki.Muszę zacząć brać z Was przykład.
Ciekawiło mnie jak zareagujecie zarówno na moją starą sukienkę królewny, na marginesie dopiszę, że takiesame niemal z weluru miałam aż 3, w kolorach- śliwkowy czyli pokazany, czarny ze złotą nitką paska, oraz głęboko niebieski z odceniem zielonym szczególnie piękna barwadla odmiany z paskiem srebrnym.
Czy będzie kontynuacja zakupu sukienek zobaczymy jak wypadnę w tej, jak się poczuję, jak będę wyglądać.
Z sukienkami u mnie to jest tak, że ja mam kompleks swoich nóg i stąd od nich stronię podobno to moje tylko jakieś chore wizje i niby wszystko jest ok ale dobrać mi sukienkę, w której poczuję się dobrze, zgrabnie to nie lada sztuka. Nie wiem czemu zaryzykowałam drogą allegro, bez przymiarki ale to był trochę impuls po prostu a trochę ta cena.
Maja ale mi napisałaś ja nie miałam pojęcia, że Ty mnie jakoś kojarzysz z tych czasów, że wyróżniałaś.Zaskoczenie spore naprawdę ale miłe, bardzo miłe.
no i weź z tą eteryczną pięknością dałaś czadu nie ma co no ale co skłamię, że to było niemiłe? no bardzo miłe usłyszeć kilka takich idealistycznych słów.
E, że co masz niby z nogami nie tak? W dżinsach nogi są bardziej podkreślone, no chyba, że ktoś nosi takie szerokie jak ja ;)
Kamuś, ja natomiast nie poddaje się w noszeniu długich spódnic i sukienek, ale koniecznie do samej ziemi i powłóczystych. Najchętniej ciemnych, do tego odpowiednia biżuteria. Tylko srebrna. Uwielbiam duże pierścienie, duże kolczyki i wisiorki. Oczywiście nie wszystko na raz. Zawsze jeden mocny akcent.
Teraz mogę owinąć się wielkimi szalami i chustami, założyć moje cudowne, ciepłe wełniane rękawiczki z jednym palcem. Powiem nieskromnie, że nie wyglądam na ulicy tuzinkowo ;)
Staram się jak najczęściej nosić rozpuszczone włosy. Lubię taką siebie.
Przepiękna ta Twoja fioletowa suknia. Kradnę ją sobie ;)
jak tu pięknie!!
piękna z Ciebie kobieta :))
i w tej sukni naprawdę wyglądałaś zjawiskowo :))
Piękna właścielka pięknych sukni!!!
POzdrawiam Cię ciepło,
miłego, słonecznego weekendu,
Alicja
ale miło, jak miło....:)dzięki
No niestety ja naleze do grona wielbicielek spodni:-)Musze sie przyznac,ze w mojej szafie prawie nie ma sukni czy spodnic.Zakladam je sporadycznie na jakies szczegolne okazje.Chociaz czasem nachodzi mnie ochota wdziania czegos kobiecego,wygoda wygrywa:-)Ty za to swietnie prezentowalas sie w czasach studenckich.Do twarzy ci w suknienkach retro.Pozdrawiam cieplo.
Prześlij komentarz