Nie tyle będzie o ubogaconej dzisiaj przetworami półce bo o niej już było i nie chcę zanudzić czytelnika a tylko wrzucę zdjęcie
lecz o komforcie psychicznym, odprężeniu jakiego się doświadcza gdy bliskość przyjaznych kącików i przedmiotów w domu działa na człowieka kojąco, gdy dom przemawia do nas przedmiotami, które wiele znaczą, które się samemu wypatrzyło, samemu zrobiło:" jesteś w przyjaznym dla siebie świecie, możesz czuć się tutaj bezpiecznie". Tutaj czuję się najwspanialej.
W poniedziałek idę zaś na stracenie- mam poprowadzić szkolenie dla teoretycznie 100 nauczycieli(nauczyciele lubią opuszczać rady szkoleniowe i oby tym razem mieli też takie plany dla mnie tylko lepiej) ma to być forma wykładu na temat metod rozwiązywania konfliktów interpersonalnych wszystko to na sporej wielkości auli, bez mikrofonu jakoś dotąd nie wpadli na to żeby go zacząć tu używać, bez pulpitu, za którym można by się choć częściowo schować, na środku po prostu jak dziecię recytujące wiersz. Towarzyszy mi taka obawa, że coś pójdzie nie tak, że coś palnę, odwalę, strzelę- rozładowuję więc sobie napięcie pielgrzymując od biurka do kuchni i tak się popatrzę na tę swoją półeczkę i na chwilę, na maciupką chwilę jest lepiej.
lecz o komforcie psychicznym, odprężeniu jakiego się doświadcza gdy bliskość przyjaznych kącików i przedmiotów w domu działa na człowieka kojąco, gdy dom przemawia do nas przedmiotami, które wiele znaczą, które się samemu wypatrzyło, samemu zrobiło:" jesteś w przyjaznym dla siebie świecie, możesz czuć się tutaj bezpiecznie". Tutaj czuję się najwspanialej.
W poniedziałek idę zaś na stracenie- mam poprowadzić szkolenie dla teoretycznie 100 nauczycieli(nauczyciele lubią opuszczać rady szkoleniowe i oby tym razem mieli też takie plany dla mnie tylko lepiej) ma to być forma wykładu na temat metod rozwiązywania konfliktów interpersonalnych wszystko to na sporej wielkości auli, bez mikrofonu jakoś dotąd nie wpadli na to żeby go zacząć tu używać, bez pulpitu, za którym można by się choć częściowo schować, na środku po prostu jak dziecię recytujące wiersz. Towarzyszy mi taka obawa, że coś pójdzie nie tak, że coś palnę, odwalę, strzelę- rozładowuję więc sobie napięcie pielgrzymując od biurka do kuchni i tak się popatrzę na tę swoją półeczkę i na chwilę, na maciupką chwilę jest lepiej.
26 komentarzy:
będzie dobrze mówię CI!
a wiem to stąd, że ... dziś usypiając moje dziecię zamyśliłam się i zaciekawiło mnie czy wisi coś w Twoim domu z Klimta i ...... proszę wisi chyba co POcałunek???
Stulka o tak, Pocałunek wisi i kubki stoją dekoracyjne z motywami z jego obrazów bardzo lubię szczególnie ten motyw Klimtowkskiego Pocałunku- na blogu jest też gdzieś tam obfotografowany.Miłe, skądinąd, że przy usypianiu dziecka zamyślasz się pewnie sama zmęczona nad moją przestrzenią. Tylko jeszcze jedno pytanie zadam jaki ma związek o ile ma, Pocałunek Klimta z tym, że sobie poradzę w dniu rzezi;)?Tak jakoś bowiem to zabrzmiało:)
Wiesz Kama...będzie wszystko bardzo dobrze, ale jestem pełna podziwu dla Ciebie!
Ja na takie wystąpienia publiczne wogóle się nie nadaję...dla mnie to jest takie przeżycie, po którym najczęściej jestem chora...ale taka moja natura niestety, więc podziwiam bardzo i trzymam kciuki.
Miłego weekendu!
Masz Ducha Świętego i nie zawahaj się Go użyc ;)
Ja Klimta najbardziej lubię "Trzy wieki kobiety". W poprzednim ustawieniu mebli w pokoju wisiał nad moim łóżkiem fragment, ale teraz nie bardzo mam go gdzie umiejscowic :/
Madziu wiesz to jest tak, że nastała nowa dyrekcja, która wymyśla, wydziwia, pokazuje władzę i wymyśliła sobie szkolenie. Tylko dlatego się na to kategorycznie nie godzę, że mam w tym interes bo tak naprawdę w tej szkole szkoleń kadra nauczycielska nie przeprowadza ale staż robię na mianowanego i muszę coś mieć w papierach bardzo doniosłego.A poprowadzenie szkolenia czymś takim jest.Zaufaj mi że i ja należę do osób odchorowujących takie przeżycia- to dla mnie masakra- podziwiam osoby, które czują się w tym jak ryba w wodzie.
Królewno dobre to z tym Duchem św.:)Znam 3 wieki kobiety ta najstarsza to już niestety taka sflaczała jest ale ta pozostała dwójka całkiem całkiem się trzymie;)
Ja też podziwiam takie osoby, a nawet trochę im zazdroszczę...zawsze mi się wydaje,że takim osobom jest łatwiej w życiu...no ale czy tak naprawdę jest, tego nie wiem.. Każdy jest jaki jest:)
Ufam Kamo, dlaczego miałabym tego nie robić, i tym bardziej mocno zaciskam kciuki!
kama, będzie dobrze. trzymam kciuki
ja akurat takie różne wystapienia i gadaniny przeprowadzac lubię, ale rozumiem tych co sie boją, tych co zazdroszczą - nie bardzo rozumiem.
zapewniam, zazdrościc nie ma czego ;) jedni sa dobrzy w tym , drudzy w czym innym. a taka łatwośc i zamiłowanie do gadania też czasem mozę być źródłem wrednych pokus, jak choćby porównywanie się z innymi.
ja czasem zazdroszczę tym, co właśnie wypowiadąc się nie lubią. posiedziąłabym czasme w kąciku cicho, nie odzywałą sie nawet ajk sie z prelegentem nei zgadzam, ale to takie trudne, jak masz w naturze , że cię świerzbi wszystko, żeby sie odezwac, jesli akurat jakaś refleksja Ci sie nasunie.
a tak na marginesie - współczuje wydziwiajacej dyrekcji. tez mam takową i jestem na to wybitnie uczulona. z tym że u nas szkolenia w obrębie rady ped to normalka. I nie ma opcji, że na taka radę się nie przyjdzie.
dobrze,z e jestem na urlopie, bo siedzenie po godzinach, konferencje, konsultacje, tak mnie rozwalały, że do reszty mi ta moja szkolna robota obrzydła.
Kama cos dla ciebie :)
http://tygodnik.onet.pl/37,0,15497,piwnice_nasze__spizarnie__nyze,artykul.html
Aga - to jesteś mą pokrewną duszą! Ja nie umiem siedziec cicho na zgormadzeniu i nic nie mówic, prowadzenie dyskusji czy czegokolwiek na środku - żaden preblem... I też czasem chciałabym posiedziec cicho w kąciku i zachowac trochę refleksji dla siebie, co by byc nieco tajemniczą, a tak to zawsze kawa na ławę... Każdemu Pan Bóg dał inaczej i trza byc za to wdzięcznym :)
Kama to przeróbka Osiołkowego tekstu ze Shreka :)
królewna, bo to jest tak, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma :)
Mnie też jest lepiej gdy patrzę na Twoją półeczkę :)
Ja nienawidzę przemówień publicznych i publicznych wystąpień. Kiedy odbywałam praktyki nauczycielskie koszmarem bylo dla mnie stanięcie przed trzydziestoma parami wlepiających się we mnie oczu. Oj, nie było łatwo. To zdecydowanie nie dla mnie. Rozumiem i wspieram duchowo.
Kama - uwielbiam czytać Twoje posty. O rzeczach zwyczajnych, codziennych piszesz nadzwyczajnie i tak ciekawie! A wierzę, że poniedziałkowe wystąpienie przebiegnie planowo i będziesz napewno zadowolona :) Trzymam kciuki!
nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytanie. ale jestem przekonana o tym, że mamy z sobą wiele wspólnego. również obawy i strachy typu - czy aby sobie poradzimy? a potem, potem idzie zawsze świetnie!!!
więc jestem pewna, że to o co się martwisz pójdzie gładko.
faktycznie zazwyczaj usypiając Lenę jestem padnięta i wtedy albo po cichu odmawiam różaniec albo rozmyślam jak urządzę nasze nowe mieszkanie. a wtedy zazwyczaj mam przed oczami zdjęcia Twojego mieszkania. pozdrawiam.
Stula:)po tych kilku zdaniach poczułam, że odbieramy rzeczywiście na tych samych falach.Z kilku powodów tak sobie pomyślałam... A co do marzeń o wyglądzie Waszego nowego mieszkania-miło ogromnie, przeogromnie, że moje Ci przychodzi do głowy ale jestem przekonana, że z mojego możesz wyciągnąć zaledwie przytulność i pozytywność ale jako wzoru to z całą pewnością bym go sobie nie stawiała.Wiem co mówię. Ja sama choć je bardzo lubię to obecnie uwierz wszystko bym zrobiła inaczej od mebli,drobiazgów po kolory.Wiem że zrobiłabym to lepiej, ładniej, gustowniej, romantyczniej,kiedyś takie będzie, na razie marzę o domku z ogrodem.Marzę i chyba marzyć będę długo dziś gdy pojechałam na spacer z psami w swoją absolutnie wyśnioną okolicę z wybraną przeze mnie przestrzenią na dom- w marzeniach oczywiście bo zajmować sobie w marzeniach grunty to można ale w realiach to czyjaś nie moja kopara się tam dziś zakotwiczyła i wykopała dół pod fundament czyjegoś domu ktoś nas uprzedził i zagarnął nam to miejsce.Spacer był prawie spalony na starcie bo humor mi zjechał do zera choć jak to ja pomyślałam sobie widocznie tu nie miałam mieszkać.
oj nic nie dzieje się bez powodu!
natomiast ja dziś po zakupach i spacerze w lesie pojechałam zerknąć na naszą ziemię gdzie mój tato zasiał nam trawę jakiś czas temu i ... padłam z zachwytu. wygląda to jak pole golfowe. za jakieś 2 lata stanie tam drewniany mały domek będzie weranda i plac zabaw dla dzieci... ech...
Bedzie dobrze! Bede myslec o Tobie i trzymac kciuki i tak na marginesie...znam Ciebie tak przeciez tylko troche, a nie potrafie sobie wyobrazic, ze Tobie sie nie uda!
Ale bardzo dobrze rozumiem, bo w podobnych sytuacjach mam dokladnie tak samo!!
Maja
Dasz rade!Ja tez boje sie przemowien, wiec zawsze staralam sie w takiej sytuacji myslec o czyms innym-przyjemnym,wyobrazic sobie,ze jestem sama...Bede trzymala kciuki.Pozdrawiam goraco.
Trzymam kciuki :)
oj nie cierpię publicznych przemówień, a za 3 tygodnie (dokładnie ) czeka mnie sprawa sądowa z moim byłym pracodawcą i już jestem chora, chociaż wiem, że muszę to zrobić... ale to już zupełnie inna historia...
pewnie juz po szkoleniu (lub w trakcie)... więc trzymanie kciuków na niewiele się zda, ale w i e m, że dasz sobie radę, bo znam Cię co prawda tylko wirtualnie, ale zauważyłam, że jesteś ciepłą, pełną optymizmu osobą, taką, której się chętnie słucha i niech żałują ci nauczyciele, którzy zrobili sobie wagary...
pozdrawiam
a półeczka naprawdę niezwykle urokliwa, ale o tym to już chyba pisałam :)))
Nic dziwnego że widok półeczki koi nerwy .Nie wierzę że Tobie ,tak dobrze radzącej sobie z tekstami i to bardzo ciekawymi ,coś pójdzie nie tak Nerwy w "kieszeń" ,głowa do góry i będzie dobrze .Trzymam kciuki!
Kochane moje, Kochane- dziękuję Wam wszystkim dałyście mi siły żeby to przetrwać w ogóle, żeby zmierzyć się z tym wyzwaniem.Te wszystkie słowa mnie wzmocniły. Było ciężko mówiłam nawet sensownie ale głównie przez to, że ze stresu masakrycznie po prostu masakrycznie zaschło mi w ustach a piłam wodę chwilę wcześniej, mogło być lepiej gdyby nie to pustynne wysuszenie śluzowek:). Teraz siedzę już godzinę w domu i jestem po prostu otępiała z wysiłku, łeb jak sklep i czuję fizycznie jak puszcza mnie napięcie.Jakbym z kamieniołomów wróciła po całym dniu pracy. Nie jestem naturą lubiącą stanie na świeczniku i błyszczenie.
Jesteś wspaniała! Dałaś radę!!
Trzymaj się :))
:)
no widzisz, ale przeżyłaś!!!
gratulacje.
Kama, mam nadzieję - co tam: jestem pewna, że szkolenie poszło jak po masełku...
Używam tutaj słownictwa rodem z kuchennych włości, ale po obejrzeniu zdjęć Twoich przetworów jak nie nawiązywać przy wszystkim do jedzenia??????
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz