Mój balkon latem był prawdziwą oazą kwiecia i zieleni- znajomi żartowali, że stworzyłam sobie istny mini ogród. Miło było na nim przesiadywać, zerkać przez szybę, zachwycać się czymś co żyje, kwitnie i się rozwija. Jesienią wszystko przekwitło, przemarzło, winorośle zaschły.Brakować zaczęło mi tego powodu by choćby wyjrzeć na balkon.
Jednak porą jesienną zaczęły na balkon małymi stadkami zlatywać sikorki. Urządzały sobie tu prawdziwe wiece zwiadowcze. Z początku siadywały w przekwitłych donicach bakop i pelargonii, czegoś tam wypatrywały, szukały, odfruwały, powracały. Zniechęciły się jednak niebawem bo też nic nie znajdywały do jedzenia i na jakiś czas ani śladu po nich.
Żal mi sie zrobiło, że już nie odwiedzają mnie moje ptaszki. Sikorki są bardzo ładnymi ptakami- takie rozkoszne żółto- granatowe, gdy się napuszą wyglądają jak kulki, ruchliwe jakby cierpiały na zespół ADHD, zabawne same w sobie - nieodmiennie wzbudzały we mnie uśmiech.
Powzięłam myśl przywabienia ich na mój balkon kiedy jesienią, zimą taki obumarły by stały się jego stałymi bywalcami.
Na drewnianej kracie pod pnącza, rozwiesiłam słoninę, trochę czasu powisiała roztoczyła subtelną woń nwokół-moje psy wchodząc na balkon z tęsknotą na nią spozierały, stawały na dwóch łapach, błagały oczami i błagały, nie dałam się złamać. Ten smakołyk nie dla nich.
Doczekałam się wreszcie sikorek.Przylatują od kilku dni. W tej chwili dosłownie co parę godzin zlatują do mnie stadnie na małe co nieco i szczypią słoninkę zajadle.
Jednak porą jesienną zaczęły na balkon małymi stadkami zlatywać sikorki. Urządzały sobie tu prawdziwe wiece zwiadowcze. Z początku siadywały w przekwitłych donicach bakop i pelargonii, czegoś tam wypatrywały, szukały, odfruwały, powracały. Zniechęciły się jednak niebawem bo też nic nie znajdywały do jedzenia i na jakiś czas ani śladu po nich.
Żal mi sie zrobiło, że już nie odwiedzają mnie moje ptaszki. Sikorki są bardzo ładnymi ptakami- takie rozkoszne żółto- granatowe, gdy się napuszą wyglądają jak kulki, ruchliwe jakby cierpiały na zespół ADHD, zabawne same w sobie - nieodmiennie wzbudzały we mnie uśmiech.
Powzięłam myśl przywabienia ich na mój balkon kiedy jesienią, zimą taki obumarły by stały się jego stałymi bywalcami.
Na drewnianej kracie pod pnącza, rozwiesiłam słoninę, trochę czasu powisiała roztoczyła subtelną woń nwokół-moje psy wchodząc na balkon z tęsknotą na nią spozierały, stawały na dwóch łapach, błagały oczami i błagały, nie dałam się złamać. Ten smakołyk nie dla nich.
Doczekałam się wreszcie sikorek.Przylatują od kilku dni. W tej chwili dosłownie co parę godzin zlatują do mnie stadnie na małe co nieco i szczypią słoninkę zajadle.
to mój ostatni zakup na allegro, mam nadzieję, że dzięki temu karmnikowi zimą nie tylko sikorki będą do mnie zlatywać na uczty biesiadne. Oj coś czuję, że będzie się na balkonie działo:)
13 komentarzy:
Bardzo lubię sikorki. Kiedyś jedną sikorkę bogatkę odchowałam. To niesamowicie mądre ptaszki. Bardzo się przywiązują i niesamowicie okazują uczucia,jak są oswojone.
Pzdr.
To faktycznie możesz spodziewać się tłumów :) A karmnik bardzo ładny. A tak przy okazji, to bardzo lubię Twój blog, fajny klimat U Ciebie panuje... Pozdrawiam
Do anonimowego- zapewniam Cię że żadnego z podanych przez Ciebie przedmiotów nie kupiłam. Nie wiem na jakiej podstawie to wywnioskowałeś ale zapewniam to jakaś inna osoba.
Dziękuję jednak za zwrócenie uwagi na ostrożność-chcę to traktować jako wyraz dobrej woli, skasowałam więc dane właściciela karmnika- po prostu umieszczając jego zdjęcia chciałam być wobec niego uczciwa i podać czyje są. Nie wiem po co wchodzić w takie sprawy jak wykaz osób ostatnio kupujących i analizować którą z osób kupujących mogę być ja. Jak widać można wywnioskować z takich analiz zupełnie błędne informacje.
Najpierw gratulacje z okazji przekroczenia 'setki' postów - przyznam, że również dzięki Tobie, Kamilo zaczęłam prowadzić bloga :)
Ale świetną jadalnię urządzasz swoim sikorkom.
Moje na razie zadowolą się naturalna stołówką jaką jest piękny, rozłożysty, 12 metrowy modrzew rosnący tuż za moim kuchennym oknem.
I pomimo, że gubi igiełki, to jednak nie wszystkie, a poza tym zostają jeszcze drobne szyszeczki i inne smakołyki, które można skubać. Dzięki tym kolorowym, szalonym maleństwom moje prace kuchenne nie są nudne ;)
Fajnych masz lokatorow/lokatorki:-) Do mnie nie przylatuja ptaszki ale za to mam zabke w oczku wodnym na ogrodku i jaszczureczki:-)O setkach slimakow nie wspomne!Pozdrawiam.
śliczne, karmnik też świetny :)
ptrzy okazji przypomniałaś mi, ż emiałam meza namówić,żeby karmnik zrobił jak snieg przyjdzie. a balkonu zazdroszczę. tez niby mam, ale twój przepięknie urządzony
Bardzo miło, że o sikorkach pamiętasz bo: ...moje panieńskie nazwisko to Sikora:)))) no i tak bardzo lubię ptaszaki..wszystkie:)))
Karmników mam wiele,codziennie odwiedza mnie mała gromadka sikorek:) ...a ten Twój karmnik jest wyjątkowej urody!
Pozdrawiam wieczornie
Moje nazwisko panieńskie też konkretnie ptasie i stąd może ta moja słabość do lotnych stworzeń.
Piękne ptaszki! Mają bardzo optymistyczne kolory i przepięknie prezentują się właśnie zimą i Ļóźną jesienią, gdy wokół szaro i buro. Tym bardziej zazdroszczę :)
Wracając do poprzedniego postu, chciałam pogratulować :) i zauważyć, że piękna i niezwykle fotogeniczna z Ciebie kobieta, Kamilko :)
Pozdrawiam.
tak, ptasie nazwiska robią swoje :) też takowe panieńskie mam ;)
Sikoreczki są the BEST ! Wspaniały pomysł z tym karmnikiem... może i ja zafunduje ptasiorkom stołówke na zime.. zawsze mam ziaro owsa,żyta,jęczmienia.. bo królik po domu buszuje...
Pozdrawiam Serdecznie i Gratuluje 100 posta !!
;*
Prześlij komentarz