sobota, 2 sierpnia 2008

Ałun od wczoraj w służbie mojej codziennej toalety

Chyba to niedawne upały skłoniły mnie do zainteresowania się tym niepozornym darem natury.


Jak się okazuje zaplecza toaletowe naszych prababek wcale nie były takie ubożuchne gdy chodzi o codzienną toaletę i dostępne środki kosmetyczne. Z pewnością też z korzyścią dla ich urody i zdrowia większość z nich oparta była na naturalnych składnikach pozbawionych toksycznej chemii.
Taka cesarzowa Sissi na przykład piszę bo jeszcze świeżo mam w pamięci zwiedzanie jej muzeum, gdzie jej niecodziennym zabiegom pięknościowym poświęcono sporo miejsca, swoją niezwykle gładką, świeżą cerę zawdzięczała często stosowanym maseczkom z truskawek, które przygotowywano specjalnie na jej życzenie, długim kąpielom w kozim mleku oraz choć to dla nas współczesnych szokujące spaniu z plastrami cielęciny na twarzy:)
Do tej ostatniej determinacji raczej nie zachęcam jednak zainteresowała mnie jedna z ofert specyfików toaletowych naszych przodków, której chciałabym tu chwilę poświęcić miejsca.
Jest to Ałun.
Z ałunem zetknęłam się po raz pierwszy i pierwszy raz o nim usłyszałam kilka tygodni temu w Oranżerii. Opis działania owego specyfiku zrobił na mnie spore wrażenie. Oto on:

"AŁUN - inaczej Kalinit, siarczan potasowo-glinowy - to cud natury, którego
wyjątkowe właściwości znane są od tysięcy lat. Nasi dziadkowie używali go po goleniu, bo natychmiastowo tamuje krew i łagodzi wszelkie podrażnienia. Pomocny był także przy łagodzeniu skutków oparzeń słonecznych, ukąszeń owadów. Skutecznie i szybko wspomaga leczenie opryszczki, trądziku, wszelkich zmian wypryskowych. Przydatny przy depilacji delikatnych miejsc.
Idealny kosmetyk dla alergików - brak w nim jakichkolwiek sztucznych, drażniących dodatków, obecnych we współczesnych kosmetykach.
Naturalny dezodorant: wytwarza na skórze takie środowisko, które uniemożliwia rozwój bakterii i mikroorganizmów - tym samym nie wydziela się nieprzyjemny zapach potu. Jednocześnie nie zatyka porów skóry, więc może ona swobodnie oddychać.
Wystarczy używać go raz dziennie, bo działa przez 24 godziny. Jest bezbarwny i bezwonny, można równolegle używać perfum, wód toaletowych. Nie pozostawia śladów na ubraniu! Słowem - same zalety" Oranżeria

ten niewielki w sumie sztyft wielkości mini dezodorantu zużywa się powoli według opisu nawet do 3 lat


opakowanie produktu z opisem działania


w tle pięknie pachnące niemowlęcym pudrem mydełka misie z Rossmana są pełne slodyczy i tak pachną, że służą do ozdoby nie do spienienia


Jak na razie używam produktu od wczoraj, nie chcę przereklamować ale dostrzegam, że coś jest na rzeczy.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam. Dziękuję za tak dokładną informację nt.ałunu. Jakiś czas temu był w sprzedaży na allegro lecz informacja o tym specyfiku mnie aż tak nie przekonała
Danka D.

Malska pisze...

a skąd on się bierze? Znaczy, wiem, że ze sklepu ;P ale skąd sklep go ma?

Kamila pisze...

to jest minerał więc skądś go pozyskują w naturze

villa pisze...

Witaj. Dzieki wielkie za tak cenny post . Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

o, a gdzieś w sklepie można taki kupić? czy tylko na allegro? wygląda 100 razy lepiej od wszystkich dezedorantów ;) Pozdrawiam, mala mi

Kamila pisze...

Mała Mi cóż ca cudna niespodzianka po raz kolejny:)Możesz znaleźć ten produkt na różnych aukcjach allegro ale ja kupiłam w Oranżerii link masz w sklepikach mojej strony

Sara pisze...

To ja też chcę. Podzielę się przy okazji moim nietypowym "kosmetykiem" - pomyślałam kiedyś, że skoro tłuczone liście kapusty pomagają mamom na biust, to dlaczego nie dać go na gębę... i faktycznie... nie żeby długo, ale jak z 10 min posiedzę jako kapuściany stwór, to cera na rano nieomal jak u Sissi...

Kamila pisze...

powiadasz liście kapusty- a to znana polecana przez babki metoda? Wypróbuję ją jak nic.Dzięki:)

Anonimowy pisze...

:) dzięki! mala mi

Sara pisze...

Znana od pokoleń metoda na obolałego od karmienia biusta :) A jako "maseczka" to już moja wariacja na temat. Jakieś antybakteryjne cuda ma ta kapusta, bo biustowe zapalenia znikają od razu, no to warto użyć i dla urody...

Oliwia Radwan pisze...

No, fajnie, dawno napisałaś te wiadomości, może nie zobaczysz mojego komentarza, ale muszę wrzucić do Twojego ogródka ziarnko niepokoju. Otóż Aun to uwodniony siarczan potasu i glinu, tamuje krwawienia po goleniu i działa silnie przeciwbakteryjnie, ale skąd wiesz, że jest taki bezpieczny dla skóry? Zawiera glin tak samo jak owiany złą sławą surowiec do produkcji antyperspirantów, który zwęża kanaliki gruczołów potowych?

Anonimowy pisze...

gdyby to tylko chodziło o zatykanie kanalików gruczołów . . .
Prowadzone są badania nad właściwościami kancerogennymi związków glinu, które stanowią bazę miażdżącej większości dostępnych w sklepach antyperspirantów (obecnych również w kryształach ałunu). Niestety wstępne wyniki potwierdzają obawy, a kobiety są narażone szczególnie, ze względów typowo fizjologicznych - budowy naszego ciała, czyli małej odległości pomiędzy piersiami a węzłami chłonnymi pachowymi, co predysponuje do raka piersi.

Anonimowy pisze...

Od dawna też wiadomo, że spożywanie cukrów (nie tylko słodyczy ale też owoców, ziemniaków, pieczywa itd.) wpływa na rozwój komórek rakowych - stanowią bowiem idealną pożywkę dla rozwoju komórki rakowej. To samo wiemy o spożywaniu kwaśnych potraw. W kwaśnym środowisku rozpuszcza się mniej tlenu a warunki beztlenowe sprzyjają rozwojowi komórek rakowych - to ich idealne środowisko. Mimo tego wszystkiego, kto odmówi sobie ogórka kiszonego, wody gazowanej czy innego napoju, chleba, owoców, piwa itd. W tym przypadku nie mówimy już o badaniach wstępnych ale o faktach naukowych!! Wiem coś o tym, pracuję z lekami antynowotworowymi:) A co do Ałunu, właśnie zamawiam przez internet. Dziękuję za opis.

Anonimowy pisze...

Ałun można kupić w mydlarniach :) i tych internetowych i tych stacjonarnych. Są nawet dostępne w sprayu o zapachu papai :) niestety nie wiem czy są tak samo skuteczne jak czysty ałun w sztyfcie czy na podstawce.

kupić można np. tu:
www.mydlarniasosnowiec.istore.pl

cudo cudo i jeszcze raz cudo :D