Kiedy byłam małą dziewczynką miałam swojego pluszowego konika na biegunach- jeśli dobrze pamiętam dostałam go od rodziców właśnie z okazji któregoś Bożego Narodzenia. Był pluszowy z mięciutką, brązową sierścią i tej samej barwy grzywą.
Dosiadałam i dojeżdżałam go często, jak każde chyba dziecko w tym wieku miałam wielką słabość do koników ale kiedy po jakimś czasie przestał mi służyć - nie pamiętam już dlaczego, pewnie dlatego, że z niego po prostu wyrosłam, zamieniłam go na własnego dziadka, który wspaniale go zastępował, pamiętając jeszcze jak będąc ułanem w II wojnie światowej sam dosiadał konia o imieniu Tabela. Jak takie wspomnienia nawet imienia konia mogą zapaść w pamięć dziecka.
Gdy więc się tak na dziadku rozsiadłam na kolanie udając,że on jest koniem a ja jeźdźcem to po chwili słychać było tylko głośne skrzypienie krzesła i nasze wspólne emocjonalne wtórowania patataj, patataj, patataj.
Te święta kojarzą mi się więc także z konikiem na biegunach, dlatego dziś takiego po wieeelkiej przecenie poświątecznej nabyłam i zadowolona przytargałam do domu.
Gdy więc się tak na dziadku rozsiadłam na kolanie udając,że on jest koniem a ja jeźdźcem to po chwili słychać było tylko głośne skrzypienie krzesła i nasze wspólne emocjonalne wtórowania patataj, patataj, patataj.
Te święta kojarzą mi się więc także z konikiem na biegunach, dlatego dziś takiego po wieeelkiej przecenie poświątecznej nabyłam i zadowolona przytargałam do domu.
Co do orzechów włoskich, te które widać na zdjęciu są z drzewa sprzed domu moich teściów- największe orzechy włoskie jakie w ogóle widziałam na oczy. Dla porównania zestawione z typowym orzechem z innego drzewa. Konik na biegunach wydaje się przy nich mały choć taki znów całkiem mały to nie jest (23cm wys.). Orzechy są dobre nie tylko na pamięć- polecam.
10 komentarzy:
Uwielbiam koniki na biegunach. Mam ich kilka, ale Twój jest bardzo dostojny i uroczy! Mojej córci na urodziny kupiłam klasycznego drewnianego "ICHA..." i cieszy się dużym zainteresowaniem.
ale ciekawa jestem Twojej kolekcji. I co zabawne widzę że na Twoim blogu w ostatnim wpisie figurują także orzechy chociaż laskowe.pozdrawiam ciepło:)
Bardzo ,,przystojny,,ten Twój konik.Ja poluje na jakiegos fajnego i nie mogę znależć.Pozdrawiam
Chcę tego konika na biegunach... natyczmiast
Marzę o koniku odkąd zobaczyłam mego wyśnionego na wystawie na rynku w Monachium. Był piękny, drewniany, wielki pomalowany na biało, tylko sklep był zamknięty :(
Teraz tylko szukam i szukam
Twój tez jest cudny. A razem z wspomnieniami rzecz to bezcenna
Mam takiego samego konika, tylko ja swojego kupiłam pred Świętami, więc niestety w cenie regularnej :( Ale jak tylko go zobaczyłam to wiedziałam, że jak go nie kupię to póżniej będę żałowala :). Trzeba przyznać, że jest bardzo fotogeniczny i w każdej scenerii wygląda bajkowo :) Pozdrawiam serdecznie!
Hela
Jak byłam mała również miałam konika na biegunach,tylko drewnianego.
Twój jest bardzo dostojny i piękny.
A orzechy pod każdą postacią mogę jeść kilogramami :D
Pozdrawiam!
Szczęśliwego zbliżającego się wielkimi krokami Nowego Roku! Samych pięknych przygód i oby 2009 rok był piękniejszy od najpiękniejszego dnia mijającego roku!
Ściskam serdecznie, Kemotka ;)
Kamiluś Moja:))))
Ostatnio czas nie jest moim sprzymierzeńcem i krucho z moimi blogowymi odwiedzinami (to nic będę miała co czytać po Nowym Roku!), ale nie zasnęłabym spokojnie, gdybym nie przesłała Ci życzeń miłości i spełnienia w 2009 oraz 2898746504238765034860 uścisków!
Trzymaj się ciepło!:))
Alicja
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Rzeczywiście 'gigantyczne' orzechy ;-) Uwielbiam też! Wszystkiego dobrego na nowy rok!!!
Prześlij komentarz