środa, 25 czerwca 2008

Jasminum


Przed chwilą wydałam okrzyk satysfakcji bo oto nareszcie po długich szperaniach po książkach i necie dowiedziałam się, jak nazywa się roślinka, którą od ponad trzech tygodni trzymam na parapecie, a która do dziś dnia była bezimienna i jak się okazuje z powodu nieznajomości jej nazwy i gatunku, źle pielęgnowana.
Nie tyle więc przez ciekawość co to za jedna ta ona, ale przez troskę co mogę jeszcze uczynić by czuła się u mnie lepiej, szukałam jej personaliów,o ile bowiem sama roślinka rosła w oczach wypuszczając nowe, wijące się pędy, o tyle jej kwiatowe pączki zasychały w oka mgnieniu zanim się rozwinęły opadając żałośnie na parapet jeden po drugim.

Ujrzałam ją w Castoramie przy okazji innych zakupów, rzucona gdzieś w gąszcz podobnych jej nienazwanych kwiatków stała zauraczając mnie swoim ukwieconym wianuszkiem, subtelnością secesyjnie wyginających się łodyżek oraz kształtem listków.
Jednak najbardziej szczególny okazał się już w domu jej zapach. Przyznam, że z jego powodu, na prośbę męża, który ma zmysł powonienia stworzony chyba do pracy przy tropieniu, pielgrzymowałam z nią po domu szukając jej coraz to innego miejsca bo jej piękny jednak zbyt intensywny aromat nie pozwalał po prostu wysiedzieć w pokoju.
Teraz już wiem, mój tajemniczy kwiatek nosi piękne imię Jasminum.
Silnie pachnące, białe kwiatki Jasminum polyanthum wykorzystuje się jak się okazuje w przemyśle kosmetycznym, do produkcji olejków eterycznych.
Roślina ta powinna stać w oświetlonym jednak nie nasłonecznionym miejscu, potrzebuje sporo podlewania, utrzymywania stałej wilgotności gleby i powietrza oraz zraszania listków a jako, że lubi przewiew można wynieść ją na balkon lub do ogrodu. Wobec tej wiedzy rozumem już, że warunki jakim ją poddałam okazały się niemal spartańskie. Zasłużyła od zaraz na poprawę swego losu.

4 komentarze:

Malska pisze...

A widziałaś film "Jasminum"? Słooodki jak nie wiem co! A Genia - bezbłędna!!!
Do do facetów i zmysłu powonienia, to oni chyba mają lepszy, mój tata czuje wszystko 10x bardziej intensywnie, co też zmusza moją mamę do pielgrzymek z kwiatami po całym mieszkaniu.

Kamila pisze...

:) No właśnie Jasminum nie widziałam choć do kina się wybierałam zachęcana przez znajomą. Film podobno rozbrajający:)Może będzie okazja. A co do chłopskiego nosa, co do męża to on wącha niemal wszystko przed użyciem.Zanim włoży koszulę na siebie po praniu, czy nie czuć jej wilgocią, zanim coś zje,zanim pozwoli kupić mi coś zapachowego do domu choć staram się to obchodzić, zanim...zanim.... zanim...Ja czuję się przy jego zmyśle powonienia jak upośledzona bo nie czuję połowy zapachów, o których on mówi, że go duszą, mdlą, drażnią.

Malska pisze...

Obejrzyj!!! Koneicznie! Film jest może naiwny i chyba do końca go nie zrozumiałam, ale text Geni "Nie, bo ona ciągle sra" jest rozbrajający (Genia ma 5 lat i dostała kaczuszkę, którą właśnie z tego powodu oddaje ;) )

Kamila pisze...

bardzo się w takim razie postaram zobaczyć. Może kasetę wypożyczę na przykład.A co do zmysłu powonienia jeszcze. Kupiłam kiedyś śliczne świece w kolorze toffi pachnące w podobnym klimacie delikatnie i przyjemnie. Trzeba było włożyć w nie nos by poczuć zapach mocniej. Postawiłam je na szafce przy łóżku. Mąż z racji zmęczenia padł na łóżko i zasnął ale jak się potem okazało obudził się w środku nocy dręczony zapachem i ....... Rano zdziwiona widzę, że moje świece przykryte są szczelnie siatką foliową na zakupy co by tak nie cuchnęły "bo zwymiotować idzie".Musiały się na dobre wynieść w mniej uczęszczane miejsce.