niedziela, 22 czerwca 2008

Okienka


Nie przyszłoby mi do głowy, naprawdę, bo decyzja i to nie moja, lecz męża padła spontanicznie i została równie szybko wprowadzona w czyn, że 3 dni po tym jak tu sobie tak tęsknie roiłam w strugach deszczu za oknem, o uroczych miejscach - zachwycających swą prostotą i klimatem, że przyjdzie mi przy okazji niedzielnego zabawiania rodziny, wybrać się całą ferajną do skansenu we Wdzydzach Kiszewskich i poczuć się niczym żywcem przeniesiona w tamte stare, dobre czasy. Cztżby mężula czytał w myślach?
Piękny był leciwy młyn, sielskie otoczenia domostw, kościółek i wiejska szkoła, cudownie powiewały bieluśkie kaftany na wietrze, w towarzystwie dzbanków nałożonych na sztachety płotu, no i ten strach na wróble,taki artyzmu pełen oberwaniec - poezja po prostu.
Jednak najbardziej zachwyciło mnie piękno wiejskich okien i okiennic i biegałam po skansenie od domu do domu, od okna do okna, niemalże piszcząc ze szczęścia, że mogę tu być i tak sobie relaksująco i bez ograniczeń pstrykać i że motywy godne sfotografowania są wszędzie wokół.















1 komentarz:

festoon pisze...

Posiedzieć sobie w takim okienku i popatrzeć przez chwilę,albo dwie:))