czwartek, 19 czerwca 2008

Nasze psio- tniki



Moje psy, moje pudle, rasa, do której od lat mam słabość z tuzina powodów, odkąd się pojawiły stały się częścią naszego życia tak bardzo, że aż nie sposób przypomnieć sobie, jak to było kiedyś gdy byliśmy sami. Pojawiły się w trudnym okresie naszego życia odwracając uwagę od naszych dramatów. Osuszyły łzy, weszły w nasze puste dłonie. Pomogły się podnieść.

Te dwa kochane stwory, dwa wulkany euforii, dwa przeciwieństwa natury, dają nam tysięczny powód do radości i każdego dnia, uczą nas, za co jeszcze można Bogu, czy jak kto woli losowi być wdzięcznym, bo one cieszą się każdym okruchem dnia, i są wdzięczne za wszystko. Ucząc się od nich coraz to innych rzeczy, zdumiona odkrywam, że my ludzie w sumie niewiele rozumiemy z życia, niewiele doceniamy, niewiele się cieszymy.


Franek

Taffi


I tak każdy dzień-dzięki ich absolutnie bezkrytycznemu i optymistycznemu podejściu do życia wydaje się sympatyczniejszy.

Ich celebracja życia zaczyna się już bladym świtem kiedy to otwieram oczy. Gdy widzą nas o poranku leniwie wybudzających się ze snu, cieszą się niczym po wiekowej rozłące,. Jeśli tylko nie drzemią, to na pewno się ze sobą bawią,a nawet we śnie bywa, że merdają ogonem. Gdy w drugim pokoju do którego się przeniosą panuje cisza, to znaczy niemal na pewno, że psocą przeciągając między sobą zacięcie na przykład mężowską skarpetę lub ciągnąc za sobą tryumfalnie rozwleczoną rolkę papieru toaletowego.

Magiczne zdanie "idziemy na spacerek" je wprost uskrzydla. Na świeżym powietrzu, na trawce to istne krejzole, miska pełna karmy i uczucie sytości wprowadza w je błogostan, ocierają się o nas syte i spełnione, tarzają, przychodzą pokazać jak bardzo im smakowało najprawdziwiej radośnie się do nas szczerząc. Kiedy zaś wracam do domu po nawet krótkiej nieobecności odzyskują stracony sens życia, szczęśliwe szalenie, że pani znów jest blisko cała i zdrowa. Można powiedzieć, że w naszym domu dzięki tej dwójce jest 200% radośniej .

Są też już nie dwie różne, lecz cztery różnorakie osobowości- bo jestem ja i mój mąż ten rozważny i ta romantyczna,ten ścisły i ta na wskroś humanistyczna i są one:



-nieśmiały, ogromnie czuły i oddany Taffi -pudel średni, z reguły bardzo posłuszny choć mający odloty. Pies jednej pani na śmierć i życie, wpatrzony w nią niczym w obrazek, jednym spojrzeniem tych rozbrajających oczu odgadujący zalążki jej myśli, niejadek, acz uwielbiający podróże samochodem oraz


Franek-przerośnięty z powodu mojej nadgorliwości pudel toy, nazywany przez swą rozkoszną fizjonomię jeszcze czulej bo Franulcia - żywe srebro, psotnik i wariatuńcio, rzezimieszek i zaczepny zwierz, anarchista do potęgi, posłuszny tylko wtedy kiedy mu się to autentycznie opłaca, za to urodzony cyrkowiec tańczący na dwóch łapkach, kochający wszystkich, żarłok nieopanowany, dla przeciwwagi zaciągany niczym oślik do wszelkich pojazdów z powodu lokomocyjnych przypadłości. To łobuziak zaczepny i szczekliwy podgryzający nam uszy, nosy i nóżki a potem gdy wpadamy w złość, błagający o zmiłowanie namiętnie liżącym języczkiem. I jak tu się gniewać?

Kompletnie inni, skrajni a jak się kochający.


3 komentarze:

Gorgolcia pisze...

Co byś my bez naszych ulubieńców zrobili. Kochajan nas bezwarunkowo, a wcale nie muszą. Doskonale nas wyczuwają, wiedzą kiedy iskry lecą na z oczu, wiedza kiedy łykamy pociuchu łzy, i doskonale potrafia wykozystać moment naszejsłaboćsi, w którym nie potrafimy niczego im odmówić. To jedno spojrzenie lub buziak potrafi dużo zmienić:)
NASZE KOCHANE PIESZCZOCHY!!!

Malska pisze...

Ja dziś spojrzałam w oczy przy śniadaniu moje Maf i kolejny raz zadziwiłam się jaki Pan Bóg ejst cudowny, że mi stworzył coś takiego. Jakie tojest niesamowite, przychodzisz do domu, prawie odlatuje z radości, przyjdzie się przytulić, da buziaka... Nie lubię być sama w domu od czasu napadu, ale to się ostatnio często zdarza i bez Maf bym nie wytrzymała. Już drugi raz pomagała przetrwać ciężkie chwile po prostu będąc...

Florentyna pisze...

Wiem i ja, co znaczy psia miłość, i że sobie równej nie ma:-)
To co o poranku wyprawia moja ukochana jamniorka przechodzi wszelkie wyobrażenia;-)))
Zawsze się wtedy zastanawiam, czy aby na pewno nie widziałyśmy się tylko przez kilka godzin...
Twoje psiaki cudne.
Pozdrawiam.