czwartek, 26 czerwca 2008

Namiastka ogrodu


Dotąd wydawało mi się, że jeśli chodzi o ten sezon ogrodniczy mój plan na kwitnący balkon został w pełni zrealizowany, tymbardziej, że niecałe 3 miesiące temu nic nie wskazywało na to by kiedykolwiek stał się on miejscem przyjemnym do wstępowania weń lub przesiadywania na nim. Był tam co tu kryć blokujący przejście prawdziwy komis meblowy a perspektywa bliskiego sąsiedztwa bloku na przeciw i robotników, którzy już od 6.00 siarczyście klęli, kazały nam na ten balkon nawet nie wchodzić.
Górę jednak wzięła potrzeba serca.Na oczach ciekawskich panów budowniczych wyczarowałam w nim dla nas maleńki ogród- pojawiły się piwonie, hortensje, pnące pelargonie, petunie, skalniaki, bakopy, komarzyce, winorośle, clematis, rdest Auberta a ponad to darowane od teściów: kana, mieczyki oraz z racji szybkiego przyrostu zieloności,przyjemnego zapachu i sałatek greckich -3 krzaczki pomidorków koktajlowych. Myślałam, że wobec tak wielkiej różnorodności i ilości zielska u chwastu, jak powiedziałby o moim ogrodzie mój niesentymentalny ukochany poczuję zrozumiały przesyt.


A gdzież tam a skąd.
Mimo, że co rano w pośpiechu przelewam w ten balkon cztery wielkie konewki wody, inaczej słońce spali je na pieprz, to w końcu balkon zachodni, widocznie było mi tego mało. Dziś w drodze do domu przechadzając się po podmiejskim parku wśród pięknych pachnących krzewów i różanych pergoli coś wstąpiło we mnie, coś mnie naszło czego konsekwencją był wybór nowych kwiatów i na balkonie spędziłam dziś pół wieczoru sadząc funkie, hortensję i jako zwieńczenie dzieła podpatrzoną u pewnej Oli drobną, białą różę wysokopienną. I jestem chyba już nasycona.....hmm za co jednak nie ręczę.

2 komentarze:

festoon pisze...

zazdroszczę hortensji i róży,ale ja już nic nie kupuję na balkon,bo końca nie będzie:)

Florentyna pisze...

Urocze miejsce do odpoczynku i piękne rośliny;-)
A ja nie mam balkonu:-(((